poniedziałek, 30 lipca 2018

Od Ace'a cd. Nashaivy

- O matko... nie strasz mnie tak.
- Przepraszam. Chodź, sprawdzimy co to.
- Okej...
- To chyba dochodziło z tamtej strony...- poszedłem we wskazaną przeze mnie stronę.
Nashaiva kroczyła obok mnie, rozglądając się na boki. Uśmiechnąłem się do niej i wziąłem pochodnie. Za nim jednak zdołałem nią oświecić drogę, by zobaczyć ,co jest przed nami, potknąłem się. Spadłem na coś twardego, a pochodnia mi wypadła z łapy. Usłyszałem pytanie:
- Wszystko dobrze?- była to Nashaiva.
- Tak. Tylko pochodnia...
- Co się z nią stało?
- Nie wiem. Gdy upadłem, wypadła mi i zniknęła.
Powoli wstałem i spojrzałem na skrzydlatą waderę. Chciałem do niej podejść, gdy nagle usłyszałem pod sobą jęk. Przyjrzałem się dokładniej rzeczy, na której stałem. Był to przewrócony regał. Ktoś pod nim był. Zeskoczyłem z półki i powiedziałem do Nashaivy:
- Ktoś pod nim jest. Musimy podnieść ten regał.
- Damy radę?
- Chyba tak.
Złapałem za róg półki i zacząłem ją podnosić, jednak nie udało mi się na tyle, by osoba leżąca pod nią, mogła sama wyjść. Poprosiłem więc wilczycę, by złapała wilka i spróbowała wyciągnąć. Nasha pokiwała głową i zrobiła tak. Ciągnęła z całej siły, ale i tak to nie poskutkowało. W końcu powiedziałem:
- Nie wytrzymam zbyt długo...
- Poczekaj, zaraz coś wymyślę.
Zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Dopiero teraz zauważyłem, że zrobiło się jaśniej. Nagle odbiegła gdzieś i wróciła z księgą. Otworzyła je na pewnej stronie i wypowiedziała dziwne i niezrozumiałe słowa:
- Rose, mdalasini na camomile. Simama, simama, uamke. Rose, mdalasini na camomile. Kuepuka na kuonekana, kutoweka kuonekana!
Po tych słowach ulżyło mi. Półka sama się lekko podniosła, a spod niej wyleciał wilk i pojawił się obok nas. Okazało się, że był to szczeniak. Dokładnie basiorek. Leżał tak obok nas i jęczał z bólu. Spojrzałam na niego smutny, było mi go bardzo szkoda. Zapytałem się Nashaivy:
- Mogłabyś pójść po medyka?
Wadera w odpowiedzi pokiwała głową. Podleciała do góry i nagle zniknęła. Jakby się teleportowała albo była bardzo szybka. Przybliżyłem się do młodego basiora i zapytałem:
- Dobrze się czujesz?
Za nim odpowiedział, obok nas pojawiła się skrzydlata wadera, a obok niej medyczka. Wysoka, chuda i bez sierści. Kojarzyłem ją, ale nie wiem skąd. Gdy zobaczyła szczeniaka, podeszła do niego i zapytała się nas:
- Wiecie, co spowodowało te urazy?
- Spadł na niego ciężki regał z książkami.
- Okej.
Medyczka kazała nam się trochę oddalić i zajęła się szczeniakiem.
<Nashaiva?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz