Usiadłem przy wyjściu, wpatrując się w ciemną noc. Nawet najjaśniejsze gwiazdy nie były dzisiaj widoczne. Po ziemi właśnie zaczynała wić się mgła tak gęsta, że można by ją przeciąć pazurem. Aż przypomniała mi się historia o stworze jedzącym mgłę.
Niebo przeszył błysk, na moment rozświetlający otoczenie. Cichy grzmot nie zbudził nieznajomej, z czego cicho się ucieszyłem. Minął moment, a z nieba zaczęły spadać pierwsze krople.
Żar paleniska stwarzał przyjemne ciepło wewnątrz groty, a płaczące chmury idealnie się z tym skomponowały. Wystawiłem na moment łapę przed siebie, aby poczuć jak woda spływa po przemokniętej sierści. Naszło mnie na przemyślenia, atmosfera była wręcz idealna. Oprócz problemów siedzących mi w głowie na co dzień, przez umysł przelatywało mi dzisiejsze zdarzenie. Spojrzałem na ukojoną w śnie wilczycę. Jestem ciekaw. Kim ona jest, co tu robi? Opowie mi o tym czy zniknie?
***
- Dzień dobry. Wyspałaś się choć trochę? - spytałem, posyłając jej ciepłe spojrzenie. Nie liczyłem na odpowiedź. Takowa też nie nadeszła. Przybyszka nieznacznie kiwnęła głową, co i tak mnie zadowoliło. - Powinnaś to wypić. Złagodzi ból, zapobiegnie infekcji i nieco cię uspokoi.
Podsunąłem jej pod łapy spodek z naparem, cierpliwie czekając aż weźmie kilka łyków. Nie spuszczała ze mnie wzroku, ale koniec końców posłuchała.
- Jak masz na imię? - spytałem. Widać było, że zastanawia się nad tym czy mi odpowiedzieć. - Ja jestem Eredin - cisza trwała jeszcze przez moment.
- Fariea - odparła z wyraźną chrypką. Nie zadawałem więcej pytań, wiedząc, że to mogłoby ją przytłoczyć.
Usłyszałem burczenie w brzuchu.
- Całkowicie zapomniałem. Ugh, lecę coś upolować. Niebawem wrócę - rzuciłem wychodząc z jaskini.
Na zewnątrz padała jeszcze mżawka, więc kiedy wróciłem po pół godzinie, z dwoma małymi zającami w pysku, byłem nieznacznie mokry. Będę musiał się oszuszyć.
Kiedy byłem już w jaskini zauważyłem jak Fariea rozgląda się wewnątrz. Położyłem puszyste kulki na zimnym podłożu i uśmiechnąłem się, nie wiedziałem czy nie ucieknie. Wyglądała lepiej niż w nocy, jednak wciąż...
- Niestety nie smażę mięsa nad ogniem, ale polecam również surowe - rzuciłem, popychając uszatego w jej stronę.
<Fariea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz