środa, 25 lipca 2018

Od Feroxa CD. Aimer

Wraz z Venus i szczeniakami opuściliśmy jaskinię Alfy. Trochę nam zleciało na tej rozmowie... Nie odczułem tego zbytnio. Cienie wydłużały się z każdą chwilą. Byłem praktycznie pewny, że dopiero świtało, gdy tam wchodziliśmy. Może to ja niechcący przyspieszyłem czas do wieczora... Nie ważne. Ważne było to, że Aimer zwróciła moją uwagę na coś ważnego. Dom dla szczeniaków. Axyo obudził się chwilę przed wyjściem z ciepłego lokum szarej, niebieskookiej wadery, którą od teraz będzie musiał (tak jak zresztą każdy z nas) nazywać Alfą. Widać było, że się jeszcze nie wyspał, co tylko utwierdzało mnie w teorii, że szybki wieczór to moja sprawka. Mimo to zszedł ze mnie i dzielnie oświadczył, że pójdzie sam. Co chwilę zerkałem na niego nerwowo, bojąc się, że się przewróci. Dex to inna sprawa. Mimo iż nie spał przez dłuższy czas, trzymał się zaskakująco dobrze. Być może chciał pokazać, że jest równie wytrzymały co starsi. Venus i Nixy dzielnie go zagadywały, bo najwyraźniej, tak jak ja, nie chciały, by zasnął. Axyo tymczasem szedł praktycznie przyklejony do mnie. Co jakiś czas ziewał, jak to ma w zwyczaju mały, niewyspany wilczek.
- Nixy!-zawołałem nieco głośniejszym szeptem.
Wadera przystanęła na chwilę, by zrównać się ze mną i iść dalej obok mnie.
- Gdzie teraz idziemy?- spytałem, patrząc na nią z jak największym możliwym odstępem.
- Venus prowadzi nas do swojej jaskini. Widzi, że szczeniaki ledwo idą. Tę nockę nam wynegocjowałam. Jutro ty musisz z nią coś ustalić, brat.
Wiedziałem, o co chodzi. Kiwnąłem głową i wlepiłem wzrok w drogę przed nami. Axyo znowu ziewnął w przeuroczy sposób. Uśmiechnąłem się lekko. Tylko przez chwilę. To tylko mała chwileczka...
Nix miała już przyspieszyć i wrócić do zagadywania Dexa, ale zanim oddaliła się zbyt daleko, wyszeptałem jeszcze ciche „dziękuję”. Nie zareagowała na to. Już chwilę potem starała się ożywionym głosem utrzymać braciszka w stanie pełnej świadomości.
- Axyś, trzymasz się?-spytałem cicho, zauważając, że coraz częściej przymyka on oczy.
Szczeniak tylko mruknął coś w odpowiedzi. Nie było to do końca zrozumiałe. Nie byłem nawet pewien czy były to słowa.
- Hej, mały...
Ponownie odzew z jego strony był znikomy.
- Może jednak cię zaniosę, co?
- Mogę sam...
- Z pewnością. Ja tylko proponuję.- Uśmiechnąłem się do niego lekko. Nie byłem pewny czy to zauważył, ale warto było wykazać dobre chęci.
- Dam rade sam. Jestem duży...- Axyo ponownie ziewnął. Nie czekając już na jego pozwolenie, wziąłem go na plecy. Nie protestował. Mimo wszystko czułem, że nie spał. Starał się być silny.
- Ale z ciebie mały uparciuch, co?- Pokręciłem głową z politowaniem. Szczeniak już nawet nie mruknął, tylko ułożył wygodnie pyszczek i po chwili już oddychał wolniej i miarowo.
Trochę czasu minęło, nim dotarliśmy na miejsce. Słońce zaszło już zupełnie. Zdawało mi się, że Dex zaraz padnie. Ostatni raz zafundowałem im taką długą wędrówkę. Jutro z samego rana wyruszam na poszukiwania. Znajdę im tę jaskinię.
- Czujcie się jak u siebie.- Wadera posłała nam jeden ze swoich uśmiechów, który zdawał się rozjaśniać ciemność. Zrobiło mi się jakoś milej.
- Dziękujemy, że nas przenocujesz. To na pewno nie problem dla ciebie?- Nixy na szczęście nie zapomniała o dobrych manierach. Ja ciągle nie pamiętałem, że wśród obcych trzeba wykazywać w jakimś stopniu oznaki dobrego wychowania.
- Nie, no co ty! Nie ma problemu- powiedziała względnie cicho, zważywszy na to, że Axyo już spał, Venus. Następnie poszerzyła swój uśmiech. Przez chwilę zastanawiałem się, skąd ona może mieć takie pozytywne nastawienie do wszystkiego, ale szybko przestałem, zauważając, że Dex trzyma się już tylko szczątkami silnej woli. Łapy uginały się pod nim. Mógłbym przysiąc, że gdyby postał tak jeszcze chwilkę, to runąłby na ziemię. W jednym zdaniu: Musi się przespać.
- Gdzie szczeniaki mogą się przespać, żeby nie przeszkadzać?-spytałem, nie wiedzieć czemu, ciszej niż reszta.
- Oh, na pewno nie będą przeszkadzać, gdziekolwiek się znajdą.
Podziwiałem zaufanie, jakim Venus darzyła obcych. W pewnych momentach nawet byłoby ono przydatne.
Zostawiłem wadery, żeby mogły ze sobą porozmawiać. Wiedziałem, że dla mojej starszej siostry, już niańczenie Dexa przez całą drogę było uciążliwe. Dałem jej czas. Nieprędko znów będę potrzebował jej pomocy.
Zawędrowałem z Dexem i Axyem pod wschodnią ścianę jaskini. Ułożyłem się pod nią. Axyś zsunął się delikatnie z mojego grzbietu. Dex z lekkim wahaniem, ale w końcu położył się obok mnie. Zasnął szybciej niż zwykle. Obserwowałem, jak jego klatka piersiowa powoli unosi się i opada. Chwilę potem, nieświadomie, usadowił łeb na mojej łapie. Oddychał cichutko. Z czasem mnie też zmęczenie porwało i wrzuciło do Nieskończonego Universum, w jakim władzę sprawował Morfeusz.

<Venus?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz