- Ale gdzie mamy iść? - Spytałem nie pewnie.
- No właśnie. Gdzie możemy ją znaleźć... - Wydawała się być zamyślona.
- Może poszukamy w bibliotece?
- Coś ty. Kiedyś z nią rozmawiałam. Żyje dość daleko stąd.
- Pozostaje tylko szukanie? - Posłałem waderze pytające spojrzenie, a ta w odpowiedzi skinęła głową.
- Weź z jaskini parę rzeczy, ja również się udam do mojej no i ruszymy. - Nie dała mi odpowiedzieć i pobiegła w stronę swojej jaskini. Ja jednak spojrzałem za siebie. W mojej nie było nic co mogło mi się przydać. Właściwie to nic nie było. Przewróciłem oczami. Usiadłem.
Czekałem.
Minęło 10 minut.
Wadery brak.
5 minut.
Nadal nikogo nie ma.
Kolejne 5.
Zauważyłem plamkę idącą w moim kierunku.
- Wadery - Wyszeptałem do siebie. Po chwili znalazła się przy mnie.
- Gotowy Kendriu? - Na jej plecach była podwójna torba.
- J... Jasne. - Przełknąłem głośno ślinę.
- Nie bierzesz nic? - Zadała dość głupie pytanie.
- Teoretycznie moja jaskinia jest pusta...
- Przepraszam, zapomniałam.
- Może wybierzemy się najpierw po mapę terenów. - Zmieniłem temat.
- Do Aimer?
- Lub biblioteki. - Dokończyłem wypowiedź towarzyszki.
< Dia? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz