-To ja już pójdę szukać tego kwiatu.
-Pomogę Ci.
-Nie trzeba.
-Razem go szybciej znajdziemy...- gdy zobaczyła mój smutek, dodała- Przepraszam, nie po...
-Nie musisz przepraszać. Nie powinnam być od razu nie miła,
przecież nie chciałaś mnie zranić.- uśmiechnęłam się i poszłam dalej.
Wadera poszła za mną, z najwyraźniej poprawionym humorem.
Razem zaczęłyśmy szukać kwiatu paproci, co niestety nie było łatwe.
Rosną one jedynie na magicznych brzozach, a mało jest takich na świecie.
Drugą rzeczą, która utrudniała znalezienie takiego drzewa, jest to że z
wyglądu nie różni się od innych brzóz. Westchnęłam i rozglądałam się,
szukając tej właściwej. Szepnęłam do samej siebie:
-Już rozumiem dlaczego tak trudno zrobić ten eliksir...
-Coś mówiłaś?- była to Venus.
-Nie... Nic.
-Wiesz gdzie dokładnie możemy znaleźć te kwiaty.
-Tak.
-Gdzie?
-Na magicznej brzozie...
-Magicznej?
-Tak, mało jest takich na świecie, a najgorsze jest to że nie różnią się od tych normalnych.
-Mam pytanie.
-Jakie?
-Po co Ci ten eliksir?
-Emm, bo ja... Chce odkryć prawdę...
-Jaką prawdę?- wadera była coraz bardziej zaciekawiona.
-O mnie... Nie wiem czemu nie mogłam wybrać sobie ciała, nie wiem kim są moi rodzice.
-A wiesz co musimy jeszcze znaleźć?
-Oko jastrzębia, własny strach...
-Własny strach?
-Tak. To było... Oko jastrzębia, własny strach, wąs zielonego
kota, kryształ górski, pióro ze skrzydła pegaza, pierwszą literę
twojego imienia, włos osoby którą kochasz, iskrę życia, skrzydło
magicznego nietoperza i płomień smoka.
-Jak mamy zrobić eliksir z takich rzeczy? Własny strach,
pierwszą literę twojego imienia, iskra życia i płomień smoka? Jak mamy
je znaleźć?
-Tego się dowiemy, jak zaczniemy szukać... Na razie skupmy się na znalezieniu kwiatu paproci.
Venus pokiwała głową i znów zaczęłyśmy się rozglądać.
Był już wieczór, robiła się ciemno. Dalej nie mogłyśmy nic znaleźć. Biała wadera powiedziała:
-Robi się ciemno, nic nie znajdziemy...
-Poczekaj.
Wyjęłam z torby, dosyć duży dziwny pąk, wsypałam do środka
pyłek, zamknęłam pąk i potrząsnęłam nim. Nagle zaczął się świecić na
biało. Dałam wilczycy pąk i pyłek, a ona zrobiła tak samo. Kolor jej
światła, wyglądał jak płomień. Uśmiechnęła się do mnie i poszłyśmy
dalej. Nie byłam ani trochę zmęczona, i Venus chyba też. Jednak myliłam
się. Po chwili zapytała:
-Możemy zrobić postój? Jestem strasznie zmęczona.
-Okej.
Zatrzymałyśmy się i zrobiłyśmy mały obóz. Rozpaliłyśmy
ognisko by nie zmarznąć w nocy. By nie było nudno, zaczęłam opowiadać
historię, którą mi opowiedział pewien starzec. Wadera słuchała z
zaciekawieniem. Opowiadała o czterech wybrańcach, którzy mieli uratować
świat. Nie wiedziałam czy jest prawdziwa, ale strasznie mi się podobała.
Chciałabym żeby mnie też coś takiego spotkało. Gdy skończyłam, Venus
też opowiedziała jakąś historię. Była ona o zwyczajnych psach. Też była
ciekawa, najbardziej mi się podobała Lilia, suczka o biszkoptowej
sierści i zielonych oczach. Była taka cudowna. Venus podobała się inna
postać, była to Roxy, suczka o białej sierści i czarnych oczach. Był też
Hannibal i Rex. Jedynie Lilia nie miała właściciela. Gdy skończyła,
zaczęłyśmy się szykować do spania. Śniła mi się historia opowiedziana
przez Venus. Byłam tam Lilią.
Gdy wstało słońce i się obudziłyśmy, zaczęłam opowiadać mój sen. Gdy skończyłam, powiedziała:
-To dziwne, mi też się śniła ta historia, tylko że ja byłam Roxy.
-Co?
-No tak.
-Myślisz że to coś oznacza?
-Może. Chodźmy szukać tego kwiatu.
Pokiwałam głową i zaczęłyśmy iść. Na początku jeszcze
myślałam o tym śnie, ale szybko skupiłam się na naszej misji. Dzisiaj
było o wiele zimniej. Trzęsłam się lekko, było mi strasznie zimno.
Chciałabym mieć futro. Gdy biała wadera patrzyła na mnie, starałam się
to ukryć. Myśląc że nie zauważyła tego, dalej szłyśmy. Niestety znów nie
było tak jak myślałam. Wilczyca zatrzymała się i powiedziała:
-Zróbmy ognisko, pewnie jest Ci strasznie zimno.
Z niechęcią pokiwałam głową i rozpaliłyśmy ogień. Od razu
zrobiło się ciepło. Zbliżyłam się i pochyliłam. Nagle usłyszałam krzyk:
-Viper! Uważaj!
Otworzyłam szybko oczy i zobaczyłam że zaraz mogę wpaść do ognia. Przestraszona oddaliłam się i powiedziałam:
-Dziękuje Venus... Gdyby nie ty, poparzyłabym się strasznie lub spaliła.
-Nie ma za co.
<Venus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz