czwartek, 26 lipca 2018

Powitajmy Nowego Basiora - Oliver!

 
(Auto Zdjęcia Arankay)
Imię: Oliver
Pseudonim: Oliś, Oli, Olik... oraz inne odmiany c:
Wiek: 4 Lata
Wygląd: Oliś należy do wysokich wilków. Jednych z najwyższych. Mimo swojego żywiołu, jego futro jest zawsze chłodne, puszyste, gęste i miłe w dotyku, ale nie kręcone. Bardzo dobrze chroni go przed wichurami i innymi klęskami pogodowymi. Skrzydła potrafią go przewlec przez wiele kilometrów, bez ustanku.
Charakter: Tak więc... Oli to taki typ samotnika z depresją. Nie lubi zawierać nowych znajomości, ani przebywać w grupach większych niż 2 osoby. To dla niego już tłok, jednak nie da sobie w kaszę dmuchać... o nie. Mimo swojego spokoju wewnętrznego, wręcz pali się od środka, gdy mu ktoś rozkazuje, mówi co ma robić, albo wytyka mu jego wady. Wtedy odpowiada ciętą ripostą, i właśnie dlatego woli się nie odzywać. Mimo spokoju wpada w złość. Lubi przesiadywać sam na sam z własnym umysłem. Jest melancholiczny, apatyczny, i filozoficzny. Uwielbia monotonność, natomiast ciągłymi zmianami gardzi. Potrafi się związać ze swoim miejscem zamieszkania, i go nie opuszczać. Gdy zostanie do tego zmuszony, najprawdopodobniej popadnie w głębszego doła, i nie będzie w stanie trzeźwo myśleć. Nowe, nie znane mu wilki omija szerokim łukiem, lecz lubi też nawiązywać jako takie towarzystwo. Ma dziwaczne poczucie humoru, i potrafi się śmiać z byle powodu. Lubi słuchać, oraz opowiadać żarty. Właśnie bardziej słucha niż mówi. Jest w tym doskonały, i przesiedzi nawet najdłuższą i najnudniejszą historię. Nie zdradzi cudzej tajemnicy, a swoje trzyma pod jak największym kluczem. Jak ktoś go zaczepi, ten tylko machnie krótkie "cześć" i se pójdzie. Nienawidzi upierdliwych osobników jak i dzieci. To takie bachory włażące ci na głowę i dobijające cierpliwość rodziców, a Oliver ma jej w ujemności. Żyje swoim życiem i nie wtryniala się w innych. Jest wybuchową mieszaniną emocji, które nie potrafią się nawzajem dogadać. Czasem potrafi nawet nic nie czuć.
Historia: Oliver był szczeniakiem jak każdy inny. Śmiał się, bawił, był empatyczny, a jedynym jego większym zmartwieniem była wyznaczona przez rodziców pora spania. Do czasu...
Pewnego wieczora postanowił się on przejść. Krótki spacer. Kwestia kilkunastu minut. Musiał przecież wrócić do domu, póki jeszcze było cokolwiek widać. Taką zasadę wyznaczył mu jego ojciec. Nie śmiał się on mu sprzeciwić, bo jak słusznie twierdził — był tylko szczeniakiem. Niestety, gdy już rozejrzał się po lesie i pobawił się tam, jego zdaniem, wystarczająco długo, usłyszał głuchy skowyt. Postanowił sprawdzić jego źródło. Rozejrzał się. Nic nie zobaczył. Zapuścił się dalej, poza dostępne dla niego tereny. Usłyszał dźwięk ponownie, tylko wtedy nie było już drogi ucieczki. Po przekręceniu łebka w prawo oczom szczeniaka ukazał się wielki stwór. Jego obraz utkwił Oliverowi w pamięci i nie mógł z niej czmychnąć przez długi czas. Potwór wydał z siebie głośny ryk i rzucił się na malucha. Na szczęście, nie mógł przebić go jednym ze swoich ostrych jak brzytwa rogów, gdyż Olik był wtedy na to za niski. Przydeptał mu jednak ogon i gdy przestraszone szczenię myślało, że to już koniec, zjawił się on. Ereb. Oliver patrzył na swojego ojca ustawionego w pozycji bojowej i warczącego na stwora, który — co dziwne — cofnął się, uwalniając malca. „Uciekaj.”
I istotnie pobiegł. Po powrocie do domu ojciec spytany o wynik walki, odpowiedział synowi tylko „Przecież wiem, jak się zabija”. To dało mu wiele do myślenia. W następnych miesiącach Oli zaczął trenować walkę. Poznał tam swojego domniemanego przyjaciela — Feroxa. Czas mijał. Wygląd się zmieniał. Razem ze swoim kumplem, Oliver szybko stał się jednym z najlepszych łowców. Wszystko było świetnie. Mogłoby się podsumować tę historię zdaniem „Żył długo i szczęśliwie”. Jednak nie. Pewnego zimowego popołudnia, dorosłym już basiorem szarpały dziwne przemyślenia. Zebrało go na wspominanie tamtego strasznego dnia. Spotkania oko w oko z potworem. Nie zauważył, nawet kiedy podszedł do niego ojciec. Na niespodziewany dźwięk jego głosu, Oliver zareagował gwałtownie. Zadał mu śmiertelny cios. W panice przypomniał sobie wtedy zdanie, którym kiedyś uraczył go rodziciel. „Przecież wiem, jak się zabija”.
W obawie przed konsekwencjami wilk opuścił rodzinną watahę. Im więcej myślał o zabójstwie, w tym większej melancholii się pogrążał. Zastanawiał się nad wszystkim. Stał się bardzo filozoficzny. Czasami jego apatia do otoczenia przeradzała się w czystą niechęć. Chwilami egzystencja sięgała dna, a sam wilk depresji. Po czasie dołączył on do Watahy Ciemnej Pełni.
Rodzina: Matka: Selene
Ojciec: Ereb - Umrzyty c:
Rodzeństwo: Via, Lyssa, Eos
Partner/ka: Brak
Potomstwo: Brak
Stanowisko W Watasze: Skrytobójca
Rasa: Wilk Mroku
Żywioły: Ogień
Moce:
▷ Ogółem rzeczy związane z ogniem, w tym czerpanie z niego energii.
▷ Wytwarzanie Greckiego ognia, tym samym odporność na niego. No wiecie, zielony ogień palący dosłownie wszystko. Nie da się go zgasić. Można go powstrzymać wchłaniając go, tym samym umierając, albo dać mu spalić to co ma do spalenia, a sam się wypali i wykończy.
▷ Tworzenie w powietrzu lub na ziemi ognistych run, z których powstają różne stwory, lub rzeczy, w postaci "patronusa ognistego" lub w pełni wykształtowanej i rozumnej istoty, lub też w przypadku rzeczy, w pełni materialnej. Im bardziej skomplikowane zakręcie czy też układ run, tym więcej wyciąga z właściciela energii życiowej, lub też miesza mu w psychice.
▷ Teleportacja cieniem.
Umiejętności: Wzrok: 15 | Słuch: 10| Węch: 10 | Zwinność: 15 | Siła: 10 | Szybkość: 15 | Intelekt: 10 | Magia: 15 |
 Przedmioty: Brak
Właściciel: Karia [H]
Inne Zdjęcia: Brak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz