poniedziałek, 9 lipca 2018

Od Lileith cd. Mecilles

Słowa basiora nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Nie było powodu, by się go bać. Bo niby co mógł mi zrobić? Zabić? Wyświadczyłby mi przysługę.
- Dlaczego sądzisz, że za tobą chodzę? - spytałam - Myślisz, że jesteś na tyle ważny, iż chciałoby mi się tracić czas na chodzenie za tobą?
Basior nie odpowiedział nic. Cały czas patrzył na mnie z nienawiścią.
- Śmieszny jesteś - rzuciłam od niechcenia.
Po tych słowach wpadł w furię i ruszył na mnie. Zjerzyłam sierść i kłapnęłam zębami tuż przed jego nosem, dzięki czemu zatrzymał się. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji. Nie chciałam z nim dalej rozmawiać, a nawet przebywać. Bez słowa odwróciłam się i odeszłam. Tak jak się spodziewałam Mecilles nie potrafił odpuścić. Usłyszałam tylko warknięcie i szelest trawy. Znów leżałam przyciskana do ziemi z taką siłą, że ledwo łapałam oddech.
- Mam inne zdanie na temat tego kto tu jest śmieszny - wyszeptał.
Po moich plecach przeszła fala dreszczy. Nienawidzę gdy ktoś szepcze mi do ucha. Zaczynam czuć lęk i powracam myślami do przeszłości.
Basior chwycił za zabandażowaną łapę i ścisnął ją. Jęknęłam z bólu, a oczy napełniły się łzami. Zaczęłam się szarpać.
- ZOSTAW MNIE - wrzasnęłam w końcu.
Wilk puścił mnie, a ja uciekłam. Nie wiedziałam dokąd biegnę, po prostu chciałam być jak najdalej od niego. Po drodze kilka razy potknęłam się. Coraz mocniej kręciło mi się w głowie. Zataczałam się i wpadałam praktycznie na każde drzewo. W końcu zahaczyłam bandażem o leżącą na ziemi gałąź i rozerwałam go. Spojrzałam na łapę, przez uścisk Mecillesa zasklepione prawie całkiem rany popękały i znów krwawiły.

Udało mi się dotrzeć na polanę, ale nie miałam już sił. Padłam pomiędzy lawendę i wrzosy. Taki wysiłek w połączeniu z moim niedożywieniem nie mógł się skończyć dobrze. Czułam jak ból nasila się, w głowie huczało coraz głośniej. Popatrzyłam na łapę, zalana krwią. Przeniosłam wzrok na niebo. Wtem coś przeleciało nade mną, a raczej ktoś, Mecilles. Wylądował niedaleko mnie i usiadł. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Odwróciłam głowę, nie chciałam go widzieć. Nie miałam sił by się podnieść, więc mogłam tylko leżeć i spoglądać gdzieś w dal.


< Mecilles? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz