środa, 11 lipca 2018

Od Akfinaicha cd. Lileith

- Każdy popełnia błędy. - Odpowiedziałem spoglądając na Lileith po czym westchnąłem.
- Stało się coś? - Odwróciłem wzrok.
- Nie. Po prostu dla mnie nie było to nic złego. Uwierz mi, spotykałem wilki które tak bardzo nienawidziły mojej rasy, że tępiły mnie dniami. Nienawiść rosła. Kończyło się na próbą pozbawienia mnie życia.
- Twojej rasy? - Spytała z nutką dreszczu w głosie.
- Wilk Śmierci. - Wymamrotałem.
 Zapanowała cisza. Nie wiedziałem czy się odezwać. Serce próbowało mówić, ale mózg już nie.
- Nie czujesz potrzeby... No wiesz, zabijania? Z tego co widzę, nie łatwo Cię zdenerwować. - Pomachałem głową w lewo oraz prawo.
- Wystarczy mi to co już zrobiłem. - Po tych słowach ugryzłem się w język na tyle mocno, że poczułem gorzki smak krwi.
- Co takiego? - Wadera nie wydawała się być spokojna. Cały czas była w pozycji siedzącej, takiej gotowej do ucieczki.
 Zacząłem opowiadać jej moją historię... Te chwile szczęścia i tragedię, która nastała po jakże przyjemnych momentach. O śmierci matki, ojca, watahy. Zawahałem się. Nie wiedziałem czy potrafię opowiadać dalej. Tak jakby ktoś niespodziewanie odciął mi język.
- Co stało się dalej? - Spytała Lileith.
- Parę wilków chaosu, na moich oczach, zaczęło rozrywać ciało matki. Jednak nie napłynęły mi wtedy łzy. Otworzyły się usta, które wypowiedziały słowa... - Przerwałem Spuszczając łeb w dół. - Nie wypowiem ich nigdy więcej. - Powiedziałem z ostatkiem pewności siebie.
- Zabiłeś ich? - W odpowiedzi skinąłem już tylko głową.

<Lileith? Wybacz, że takie krótkie.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz