Chyba pół dnia zajęło jej żeby zjeść młodego jelonka. Zaciągnęła resztki w krzaki i położyła się na suchych liściach jakieś sto metrów dalej, aby odpocząć po obfitym osiłku. Było chyba jeszcze południe więc miała czas zanim ruszy dalej. Zamknęła oczy wsłuchując się w szumiące liście na drzewach. Ciepłe promienie słońca przebijały się trafiając na futro wadery. Z początku przewracała się z jednego boku na drugi, ale po kwadransie zasnęła. Spała dłużej niż zamierzała, słońce znacznie przesunęło się ku zachodowi, a za dwie godziny zacznie zachodzić. Wilczyca wstała i poszła przed siebie rozglądając się po okolicy. Usłyszała szum strumyka i czym prędzej zaczęła iść w tamtą stronę.
Woda przebijała się przez większe kamienie spływając w dół. Harytia zaczęła pić zimną wodę gdy nagle coś ją rozproszyło. Szybko podniosła głowę automatycznie kierując wzrok w drzewa. W cieniu stał wilk o czerwonych jak krew ślepiach. Poczuła jak przebiegł ją zimny dreszcz nie spowodowany wypiciem chłodnej wody, tylko przez oczy które przypominały jej dawną watahę. Był to jednosekundowy powrót do okropnej przeszłości. Odsunęła głowę od wody nie odrywając wzroku nawet na chwilę od wilka. Harytia poczuła jak serce nieznacznie, ale jednak zaczęło szybciej bić. Obcy zrobił dwa kroki w jej stronę, przyglądając się tym razem rogom wilczycy. Samica spojrzała jednak na jego nienaturalnie sterczącą sierść, a długie uszy były niczym radary szukające choćby najmniejszego dźwięku.
- Kim jesteś? - Spytała wilczyca przyglądając się wilkowi, który widocznie o czymś intensywnie myślał.
- Nie wiem czy powinno cię to interesować, tym bardziej, że nie należysz do tutejszej watahy. - Odpowiedział spokojnie, ale chłodno jakby Harytia nie była tu mile widziana.
- A gdzie są jakieś Alfy? Chętnie bym w końcu do jakiejś watahy dołączyła. - Wilk spojrzał na nią, ale nie odpowiedział. - Nie proszę cię o to być mnie do nich prowadził, ale żebyś chociaż mi powiedział gdzie mogę znaleźć, którąś z Alf.
<Kene?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz