Powoli zbliżaliśmy się po pierwszy haczyk na liście. Kene spojrzał na mnie ze znakiem za pytania. Pewnie miał na myśli " co dalej? ". Byliśmy na totalnej płaszczyźnie otoczonej tylko małymi skałami w kształcie ości. Dwa metry od nas czarna dziura. Oczywiście nie taka kosmiczna. Była to jaskinia w pełni spowita przez mrok oraz zapadnięta głęboko pod ziemię. Dałem znak iż mamy do niej wskoczyć. On nie był pewny, jednak ja wskoczyłem na zachętę jako pierwszy. Spadałem tunelem. Co jakiś czas czułem, że ocieram się o coś ogonem. Wylądowałem pod wodą. Gdy fala po uderzeniu w taflę wody uspokoiła się wynurzyłem głowę. Już chciałem wypłynąć na niedaleki brzeg, ale coś mocno uderzyło mnie w głowę. Pysk poszedł pod wodę, a ciało za nim. Zrobiłem fikołka w mroźnej mazi i po raz kolejny zaczerpnąłem oddech, po wynurzeniu się. Mój towarzysz jak poparzony wyskoczył i zaczął się kręcić w koło na kamieniu. Wyglądało to komicznie. Mnie jednak bolało wszystko od góry do dołu. Wyszedłem i otrzepałem się gwałtowanie.
- A tobie co? - Spytałem. Nie wiał tu wiatr wiec mogłem ściągnąć nauszniki. Wszystko jednak odbijało się od ścian w postaci echa.
- CHOLERA! - Zamknął mocno oczy. Nadal nie wiedziałem o co mu chodzi. - Rogi! SPADŁEM NA TWOJE ROGI! AUU... - Właśnie sobie to uświadomiłem. Spojrzałem na " poroże ". Otworzyłem szeroko oczy.
- Prawie je połamałeś. - Mówiłem poważnym głosem.
- Połamały to one mi kości. Uh. - Pokiwałem głową. Przyłożyłem łapę do szczęki. Bolała, to mogę powiedzieć.
< Kene? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz