-No to słabo... Ciekawe czy jeszcze żyje...
Sprawdziłem tętno. Żyła, ale ledwo. Z trudem wyciągnąłem ją z
pod drzewa i zaniosłem do medyka. Na początku prosił mnie, bym został z
waderą aż się nie wybudzi, ale ja nie chciałem i wróciłem do jaskini.
Zacząłem czekać aż burza minie, jednak tak długo padało, że aż w końcu
zasnąłem.
~*~
Był już kolejny dzień, a ja od rana szukałem wojowników,
morderców i innych. Mieli mi powiedzieć, czemu nie przyszli na zebranie.
Jasno im mówiłem, że rano mamy się spotkać na polanie. I co? Nikogo tam
nie było. Żaden z nich nie powinien mieć takiego stanowiska, jak takiej
prostej rzeczy nie potrafią zrobić. Gdy wyszedłem z krzaków, zobaczyłem
waderę, którą uratowałem wczoraj. Myśląc, że nie wie, że to ja jej
pomogłem, podszedłem i zapytałem:
-Wiesz gdzie mogę znaleźć Diathesis, Survival, Feroxa, Mecillesa i Venus?
-Nie wiem...- gdy mi się przyjrzała, dodała- Dziękuję.
-Za co?
-Za to że mnie wczoraj uratowałeś.
-To nic takiego.
Miałem przejść obok wadery, gdy ona nagle powiedziała:
-Przyjdź jutro pod moją jaskinię.
-Muszę?
-Tak.
-Nawet nie wiem gdzie jest.
-Chyba wiesz gdzie jest jaskinia alfy.
Czyli to ona jest alfą. Pokiwałem z niechęcią głową i odszedłem. Super, przez to że się dowiedziała, będzie mi zawracać drogę.
~*~
Była już noc, szedłem zmęczony do jaskini. Gdy było jeszcze
jasno, znalazłem ich i musiałem się na nich wydrzeć. Muszą wiedzieć, że
jak każe im przyjść na spotkanie, to mają to zrobić. To nie jest tak, że
robią co chcą, za bardzo się przyzwyczaili do tego, że nie mają
przywódcy. Teraz będzie innaczej. Muszą się nauczyć jeszcze wielu
rzeczy.
Gdy doszedłem, od razu padłem na podłogę i zasnąłem.
~*~
Obudziły mnie promienie słońca, które dochodziły do środka
jaskini. Z niechęcią wstałem, wiedząc, że dziś to spotkanie. Przed
pójściem, upolowałem jelenia i zjadłem część. Drugą zostawię waderze.
Wziąłem resztki na grzbiet i zaniosłem pod jaskinię alfy. Podczas drogi,
zaatakowały mnie lisy, ale z łatwością je pokonałem. Gdy doszedłem z
kilkoma zadrapaniami, zobaczyłem że alfa jeszcze spała. Położyłem
resztki jelenia i usiadłem w kącie, czekając aż się obudzi. Minęło z pół
godziny, za nim otworzyła oczy. Przeciągnęła się i wstała, a gdy mnie
zobaczyła, zapytała:
-Co ty tutaj robisz?
-Mieliśmy się spotkać.
-No tak, ale nie myślałam że przyjdziesz tak wcześnie...
-Nie jest wcześnie.- wstałem i podszedłem do niej.
-No dobrze, skoro już jesteś. Jestem Aimer.
-Arka Noego- z nie chęcią się przedstawiłem.
-Arka Noego?
-Masz jakiś problem z moim imieniem?- w tej chwili nie obchodziło mnie to że jest alfą, i jak powinienem do niej mówić.
<Aimer? Może być? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz