- Różowo oka ... - Popatrzyłem w jej oczy, ale ona szybko odwróciła głowę. - Nie wiem czy wiesz, ale czasem wstąpienie na teren Watahy, której się właściwie, wogóle nie zna... To może być samobójstwo. - Podkreśliłem lekko ostatnie słowo. W odpowiedzi, otrzymałem tylko ruch głową. Twierdzący co prawda, ale nic poza tym.
- Przepraszam... Mogę już iść... - Podniosła się, lecz zatrzymała w pozycji siedzącej.
- Nie musisz się bać. Nie trafiłaś na złego wilka. - Szybkie wspomnienie przeleciały przez moją głowę. Poczułem się tak jakbym skłamał, mimo iż była to tylko daleka przeszłość. Wlepiłem wzrok w niebo.
- Wyglądasz na ... Tego złego. - Wypuściłem ciepłe powietrze z płuc. Skrzywiłem się i posmutniałem.
- Wiem. Nic już na to nie poradzę. Takie geny. Tak poza tym tematem, Akfinaich jestem. - Powiedziałem na koniec.
W moich uszach zagościł tylko cichy pisk - brak odpowiedzi.
- Nie będę Cię już męczył. Jeżeli nie masz Watahy możesz tu zostać, ja nic do tego nie mam. - Powiedziałem na jednym oddechu. - Do zobaczenia. - Zakończyłem i odszedłem w stronę mojej jaskini.
< Lileith? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz