Coś zaszumiało nad moją głową. Rozejrzałem się. Nic nie dostrzegłem. Zrobiłem kilka kroków. Znów ten sam dźwięk, tym razem za mną. Momentalnie się odwróciłem. Nic tam nie było, tylko las i ścieżka, którą szedłem. Usłyszałem jak coś ląduje za moimi plecami. Spojrzałem tam. Przede mną stała biała wadera ze skrzydłami. Przyjrzałem się jej. Stała niby spokojna, a jednak w każdej chwili gotowa do ataku. Nagle spostrzegłem, że wilczyca posiada trzy ogony.
"Niesamowite" - przyznałem w myślach.
- Zdajesz sobie sprawę, że znajdujesz się na terenach watahy? - spytała w końcu.
Jej głos był przepełniony nieufnością, lecz mimo to miły dla ucha.
- Nie. Nie wiedziałem o tym - odrzekłem spokojnie - Czy znalazłoby się w tej watasze miejsce dla jednego basiora? - uśmiechnąłem się.
Przyjrzała mi się dokładnie, ale nie odwzajemniła uśmiechu.
- Wydaje mi się, że Aimer nie będzie miała przeciwwskazań byś dołączył.
Chciałem lekko rozluźnić atmosferę. Przekręciłem lekko łeb na bok w charakterystyczny dla mnie sposób. Zawsze to robię, by dostać to czego chcę. Uśmiechnąłem się jeszcze śmielej.
- Czy piękna pani zechciałaby zaprowadzić mnie do Alfy? - spytałem beztroskim tonem.
Wadera lekko się uśmiechnęła. Skinęła głową na znak, że się zgadza i ruszyliśmy w drogę. Panowała niezręczna cisza.
Dotarliśmy na miejsce.
- Dziękuję - powiedziałem podnosząc łapę wadery i całując ją - Zanim odejdę, czy mógłbym poznać imię pięknej pani?
Wadera na moment zarumieniła się.
- Jeśli ty wyjawisz mi swoje - odpowiedziała.
- Enns - ukłoniłem się lekko.
- Nashaiva.
- Piękne imię dla pięknej pani - podsumowałem - Liczę, że jeszcze uda nam się spotkać - uśmiechnąłem się i odszedłem do jaskini alfy.
Rozmowa nie trwała długo. Zostałem wojownikiem i okazało się, że Alois też należy do tej watahy. Już nie mogę się doczekać aż zobaczę tego dupka.
Potrzebowałem własnej jaskini. Nie bardzo wiedziałem dokąd się udać, by takową odnaleźć. Jedyne, czego dowiedziałem się od Aimer to to, że w miejscu zwanym Spady Zamieci jest ich sporo. Problem w tym, że mimo iż wiedziałem gdzie szukać nie znałem drogi, by tam dotrzeć.
Nie zastanawiając się dłużej ruszyłem po prostu przed siebie.
Szczęście mi dziś sprzyjało. W oddali ujrzałem śliczną Nashaivę. Podszedłem do niej z uśmiechem.
- Jednak los chce byśmy spędzili czas wspólnie - zagadałem.
Wadera nie odpowiedziała nic, tylko lekko, prawie niezauważalnie, uśmiechnęła się.
- Muszę znaleźć sobie jaskinię. Od Aimer dowiedziałem się, że mam szukać w miejscu zwanym Spady Zamieci, czy piękna pani chciałaby wskazać mi drogę? - spytałem nadal uśmiechając się.
< Nashaiva? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz