niedziela, 29 lipca 2018

Od Venus cd. Feroxa

Po tym jak pokazałam Nixy wygodne miejsce do spania. Sama miałam zamiar się położyć. idąc w miejsce w którym jest moje legowisko, przeszłam obok śpiących szczeniaków i Feroxa. Maluchy były wtulone w czarne futro basiora. To był naprawdę uroczy widok. Zaczęło mi się rozmazywać przed oczami co oznaczało że pora przestać się przyglądać i pójść spać. Ziewając przeciągle do dreptałam do legowiska. Ułożyłam się wygodnie. Obraz przed moimi oczami stał się czarny a umysł zaczął już wytwarzać zarys wizji które mają mi się ukazać jako sny. Odpłynęłam już całkowicie do krainy Morfeusza.
Obudziły mnie pojedyncze promienie słońca wpadające do mojej ciemnicy i padające idealnie na moje oczy oślepiając mnie oczywiście. Wyjrzałam na zewnątrz. Jest jeszcze wczesna pora. Sprawdziłam czy moi goście jeszcze śpią. Okazało się, że owszem. cała gromadka spała nadal jak zabita. Pewnie wykończyła ich podróż. Nie mam serca ich budzić. Przyglądałam się chwilę ich unoszącym się spokojnie i powoli klatką piersiowym. Następnie wyjęłam jakieś śniadanie z mojej pseudo lodówki czyli małej jamy w jednej ze ścian. Z wnętrza otoczonej lodem. Idealne miejsce do przechowywania mięsa. Nie miałam już chyba niczego więcej do roboty zostało tylko wzięcie ze strumyczka niedaleko trochę wody. Uwinęłam się z tym dość szybko. Wszystko już było gotowe na śniadanie. Dlatego wzięłam z małej pułki powieszonej na ścianie książkę którą czytałam już od jakiegoś czasu. Rozsiadłam się oczywiście na środeczku dywanu i zaczęłam czytać, czekając aż moi goście się obudzą. Chwile minęło, czyli tak z godzinkę i jako pierwszy obudził się Ferox.
- Dzień dobry. - wyszeptałam do przebudzonego przed chwilą basiora.
- Cześć...- mruknął cicho. Lekko otworzył oczy i przeciągnął się. Następnie już bardziej rozbudzony wstał uważając przy tum dy nie obudzić małych ciężarków śpiących jeszcze chwile temu na nim.
- Śniadanko już gotowe. - oznajmiłam wesoło wskazując na jedzenie, a dokładniej część jelenia i miski z wodą.
- Nie musisz nas karmić. I tak nadużywamy gościnności, jak tylko szczeniaki wstaną, to się zabieramy, przepraszamy za kłopot.
- Mówiłam już, że to nie jest żaden kłopot. A szczeniaki niech się wyśpią i zjedzą, bo na stówę będą głodne. Ogólnie niech odpoczną jeszcze trochę. Nie sądzisz?
Spuścił głowę i skierował wzrok na swoje łapy. - Masz racje.- zerknął ukradkiem na śpiące maluchy - Ich dobro jest najważniejsze...
- No widzisz. - powiedziałam z uśmiechem - No to teraz sio do jedzonka. - lekko go pchnęłam w odpowiednim kierunku jednocześnie się szczerząc.


< Feriś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz