wtorek, 15 maja 2018

Od Aimer cd. Ryena

Okręg nagle zniknął, może się zapadł nie wiem. Nadal czułam wewnętrzny ból. Spadaliśmy w dół tonąc w czarnej dziurze. Coraz niżej. Spróbowałam zbliżyć się do Ryena, ale nie zdążyłam. Gdy uderzyliśmy w ziemię w moim pysku poczułam smak gorzkiej krwi wypełniającej moje usta. Po ułamku sekundy wyplusnęła mi z pyska i zaczęłam kaszleć krwią. Wstałam i przybliżyłam się do ściany po czym wyszeptałam do zbliżającego się do mnie basiora.
-Wszystko dobrze?- Ten w odpowiedzi na moje pytanie natychmiastowo skinął głową.
-C.. Co ja narobiłam?- Mówiłam nadal cichym głosem nie mając siły.
Znajdowaliśmy się w dość sporej jaskini. W zasadzie można było uznać to jaskinią, ale co parę metrów w ścianach znajdowały się ogniska za szybami. Nie powiem było tu gorąco, duszno jak i dziwnie.
-Lepiej się czujesz?- Zapytał towarzysz.
-Najlepiej nie jest. Czuje ścisk i parzący ból wewnątrz- Odpowiedziałam opierając się o ścianę.
-Nie mamy Liści Aelhou- Basior popatrzył na mnie ze zmartwieniem po czym podszedł bliżej.
-Dasz radę wstać?-
-Tak spróbuję- Uśmiechnęłam się, aby chociaż trochę dodać nam otuchy. Co jak co, ale zapadliśmy się pod ziemię. Powoli podnosiłam się po czym głośno jęknęłam.
-Co jest?-
-Chyba złamałam łapę- Łza pociekła mi po policzku. Po tych słowach basior zesztywniał.
-Co się stało Ryen?- Spytałam po czym się odwróciłam. Za nami było stado szkieletów podobnych do jeleni. W zasadzie to nie było tu nic podobnego poza budową i wielkością. Miały błyszczące się na czerwono zęby i oczy, czemu towarzyszyła również czerwona para w pysku. Biegły w naszą stronę, a jako iż było ciemno nie mieliśmy drogi ucieczki. Do tego fakt, że nie mogłam się ruszyć, a co gorsze biec był załamujący.
-BIEGNIJ!- Wykrzyczałam. Ten się nie odezwał. Zamiast tego szybko nachylił się i podciągnął mnie na swoje plecy i natychmiastowo ruszył trzymając moje przednie łapy. Stworzenia były coraz bliżej.
-Głupi jesteś, nie dasz rady!- Powiedziałam, aby zrobić coś, dzięki czemu basior mnie zostawi. Zdziwił mnie fakt, że jeszcze tego nie zrobił.
-A z klatkami na Góry Naimegiva to kto wbiegł?- Wypuściłam powietrze z charakterystyczną nutką dźwięku " to się nie liczy ".
-Słuchaj daleko nie pociągniesz, a one są coraz bliżej. Na trzy mnie zrzucisz, a ja zmienię się w formę orła dobrze?-
-No nie wiem- Zmarszczyłam czoło.
-Nie mamy czasu! Dam radę. Przynajmniej spróbuję. Zaufaj mi. Raz... Dwa... Trzy...-


<Chyba gra ;3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz