Pożegnałem się z waderą, a ta dość energicznymi krokami zniknęła gdzieś wchodząc do jaskini. Odwróciłem się i zmarszczyłem brwi po tym, gdy zorientowałem się, że EchoX1 znowu nie działa. Szybko pobiegłem w stronę mojej jaskini. Jak zwykle był tu porządny bałagan. Wszędzie metal, śrubki, śrubki no i bym zapomniał - metal. Uznałem, że jutro się tym zajmę, a teraz na nowo popracuje nad sprzętem. Po czasie odczułem zmęczenie i przymykanie się moich powiek. Zasnąłem.
<Następny Dzień>
Oczywiście musiałem podczas snu wpaść na jakiś kawałek metalu, który mnie ciachnął. No nic, życie.
-Dam sobie już dziś z tym spokój- Wymruczałem. Opuściłem moje legowisko i wybrałem się w stronę Wodospadu Nesterrów. Biorąc pod uwagę to, że jest to przewilczone miejsce starałem się obejść wilki bokiem. W końcu krew dalej leciała. Gdy znalazłem się nad wodospadem i zacząłem lekko przemywać ranę przed moje oczy wyskoczyła Scarlett.
-Na Stareest! Nie strasz mnie tak...- Wadera popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
-Wybacz, nie chciałam Cię przestraszyć- Zbladłem.
-Nie, nie spokojnie, jest dobrze. Zawału nie dostałem.- Uśmiech zapanował na mojej twarzy.
-Co Ci się stało?-
-Wiesz... Wypadek przy pracy. Nic wielkiego, w zasadzie jest to raczej normalne i częste-
-Mogę Ci jakoś pomóc?- Po tym pytaniu uświadomiłem sobie, że samica nie odpuści dopóki nie pomoże mi.
-Wszystko jest dobrze, mówiłem już- Przysiadłem i zacząłem dalej przemywać ranę.
-Właśnie. Wczoraj zapomniałam zapytać Cię o imię. Jak się nazywasz?- Podniosłem łeb i zerknąłem na nią.
-Kendriu, miło mi- Powiedziałem bez zawahania.
-Wiesz myślałem o tym aby Cię trochę po tych terenach oprowadzić. Miałabyś ochotę dziś, bądź chociażby jutro?- Najgorsze jest to, że nie myślałem. Ja nigdy nie myślę w takich sytuacjach tylko mówię co popadnie.
-Pewnie. Możemy iść nawet dziś- Ucieszyła mnie ta informacja.
-A kiedy dokładnie?-
<Scarlett? Wydaje mi się, że to jest dopiero przenudzone xD>
<Następny Dzień>
Oczywiście musiałem podczas snu wpaść na jakiś kawałek metalu, który mnie ciachnął. No nic, życie.
-Dam sobie już dziś z tym spokój- Wymruczałem. Opuściłem moje legowisko i wybrałem się w stronę Wodospadu Nesterrów. Biorąc pod uwagę to, że jest to przewilczone miejsce starałem się obejść wilki bokiem. W końcu krew dalej leciała. Gdy znalazłem się nad wodospadem i zacząłem lekko przemywać ranę przed moje oczy wyskoczyła Scarlett.
-Na Stareest! Nie strasz mnie tak...- Wadera popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
-Wybacz, nie chciałam Cię przestraszyć- Zbladłem.
-Nie, nie spokojnie, jest dobrze. Zawału nie dostałem.- Uśmiech zapanował na mojej twarzy.
-Co Ci się stało?-
-Wiesz... Wypadek przy pracy. Nic wielkiego, w zasadzie jest to raczej normalne i częste-
-Mogę Ci jakoś pomóc?- Po tym pytaniu uświadomiłem sobie, że samica nie odpuści dopóki nie pomoże mi.
-Wszystko jest dobrze, mówiłem już- Przysiadłem i zacząłem dalej przemywać ranę.
-Właśnie. Wczoraj zapomniałam zapytać Cię o imię. Jak się nazywasz?- Podniosłem łeb i zerknąłem na nią.
-Kendriu, miło mi- Powiedziałem bez zawahania.
-Wiesz myślałem o tym aby Cię trochę po tych terenach oprowadzić. Miałabyś ochotę dziś, bądź chociażby jutro?- Najgorsze jest to, że nie myślałem. Ja nigdy nie myślę w takich sytuacjach tylko mówię co popadnie.
-Pewnie. Możemy iść nawet dziś- Ucieszyła mnie ta informacja.
-A kiedy dokładnie?-
<Scarlett? Wydaje mi się, że to jest dopiero przenudzone xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz