czwartek, 17 maja 2018

Od Scarlett cd. Kendriu

- Teraz wiesz gdzie mieszkam, więc możesz przyjść do mojej jaskini po południu. - zaproponowałam nieśmiało. - I tak nie mam nic do roboty. - Wzruszyłam ramionami.
- W takim razie możesz się mnie spodziewać - uśmiechnął się.

                                                                              ***
Basior zjawił się punktualnie. Zdałam sobie wtedy sprawę, że jest moim kompletnym przeciwieństwem, gdyż muszę przyznać, iż w przeciwieństwie do niego - byłam wilkiem stanowczo roztrzepanym i zbyt zapominalskim...
- Cześć! - przywitałam go wychodząc z mojej jamy.
- Witaj - Uśmiechnął się.
- Więc... Gdzie zamierzasz mnie zabrać? - moja ciekawość wzięła górę.
- Z tego co wiem to nad wodospadem już byłaś... - zamyślił się na chwilę. - Co powiesz na Las Kasshim?
- Nie mam zbyt miłych wspomnień z lasami... - Skrzywiłam się mimowolnie przypominając sobie obleśnego wilka.
- Bo byłaś w nieodpowiednim miejscu i o nieodpowiednim czasie. Zresztą, ze mną jesteś bezpieczna! - wyprostował się dumnie.
- Skoro tak mówisz... - mruknęłam bardziej do siebie niż do niego.
Z początku nie byłam zbytnio przekonana co do tego pomysłu, ale moje wątpliwości szybko zostały rozwiane, gdy zaczęłam przyglądać się pięknym widokom i krajobrazom. Do tego rozmowa z Kendriu również ułatwiała mi sprawę i niedługo potem całkowicie zapomniałam o tym co się stało poprzedniej nocy. Niewiele jednak zdążyliśmy ,,zwiedzić", gdyż pogoda nagle się zmieniła, a słońce zostało zasłonięte przez ciemne chmury. Nie trzeba było czekać zbyt długo aż zaczął padać deszcz. Z początku tylko lekko kropiło, a później rozpętała się istna ulewa.
- Świetnie... - odparłam.
- Jeszcze nie wszystko stracone... - powiedział optymistycznie.
Mimo iż byliśmy w lesie, pod ochroną drzew to w tym wypadku nie dała nam ona zbyt wiele. Już po kilku minutach byłam przemoknięta do suchej nitki, tak samo jak Kendriu.
- Twój wynalazek się nie popsuje? - spojrzałam pytającym wzrokiem na coś co miał na plecach.
- To EchoX1 i nie powinien się zepsuć.
- Wczoraj tym leciałeś prawda? Będę mogła kiedyś spróbować tym polecieć. - Wyszczerzyłam się.
- Mooooże kiedyś... - powiedział tajemniczo. - Chodź tam! Widzę jakąś jaskinię. - wskazał łapą na niewielki otwór i ruszył biegiem w jego kierunku.
Podążyłam zaraz za nim i gdy tylko znalazłam się pod osłoną skał, otrzepałam się.
- Nareszcie sucho! - powiedziałam wesoło, na co basior tylko się uśmiechnął.
Poszedł nieco dalej w głąb owej jamy.
- Wygląda na całkiem dużą... Ciekawe co jest dalej. - Zrobił jeszcze kilka kroków w przód.
A że byłam z natury dość ciekawską istotą, to podążyłam zaraz za nim, było tam w miarę jasno więc co nieco widziałam. Do czasu kiedy nagle usłyszeliśmy głośny huk i coś podobne do trzęsienia ziemi. Resztki promieni słonecznych nagle zniknęły i zostaliśmy pogrążeni w ciemnościach.
- Gorzej być nie mogło... - westchnęłam głęboko i pokręciłam głową.

                                                    <Kendriu? Co będzie dalej? QuQ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz