Opuszczałem właśnie jaskinie. Jak co dzień obchód nie był nowością. Uwielbiam wyjść, pozwiedzać i dowiedzieć się co nowego słychać na terenach watahy. Na plecy wziąłem mój najnowszy wynalazek - EchoX1. Dzięki niemu mogłem wytworzyć lodowe skrzydła, które faktycznie utrzymać mogą mnie w powietrzu. A nie ukrywając jestem ciężkim basiorem... Przemieszczałem się dość szybko - bo w końcu w powietrzu. Wylądowałem. Zacząłem dopracowywać błędy, które pojawiały się w maszynie. Założyłem też xDronki, czyli moje specjalne "okulary". Zaczęło się powolutku ściemniać. Ja postanowiłem znowu wyruszyć w teren. Leciałem nad Wodospadem Nestterów. Moje niebieskie oczy przykuła biała wadera, która chyba było nowa. Maksymalnie wyciszyłem EchoX1 i postanowiłem za nią podążać. Zmierzała w stronę Lasu Kesshim co mi się nie podobało. Również byłem w watasze nowy, ale zdążyłem poznać te tereny oraz się przyzwyczaić. Po dłuższym podążaniu za śliczną samiczką moje oczy lekko zaróżowiły się. Wkroczyła ona na Ciemną Stronę owego lasu. Postanowiłem na chwilę odwrócić wzrok. Był to z jednej strony błąd.
-POMOCY!- Usłyszałem krzyk proszący o pomoc. Natychmiastowo zacząłem opadać w dół.
-Co jest kurw..- EchoX1 nie chciał opaść co mnie zmartwiło. Wadera była po Ciemnej Stronie lasy i już teraz mogła być martwa. Udało się - skrzydła znowu zaczęły być posłuszne. Wylądowałem przed czarnym basiorem, który posiadał w łapie ostry kamień.
-P.. Pom.. Pomocy...- Próbowała wyszeptać szara istotka. Niebezpieczny przyrząd czarna postać trzymała bardzo blisko szyi, że aż trochę ją nakłuwała.
-Zostaw ją.- Na początku spytałem spokojnie.
-A co zrobisz, jeżeli nie wykonam twojego polecenia?- Wilk wyszczerzył zęby i zbliżył pysk do zielonego oraz niebieskiego oka.
-P.. Proszę!- Wyszeptała. Moja łapa ostrożnie posunęła się do przodu.
-Masz ją zostawić, albo porozmawiamy w kompletnie inny sposób.- Nie lubiłem walki, to fakt, ale czarny wilk był intruzem oraz stworzeniem zagrażającym członkowi watahy. Musiałem coś zrobić. Kamień był coraz bliżej jej szyi, a ja zareagowałem natychmiast, gdy przeciął malutki skrawek jej futra. Moje oczy przepełniły się czerwoną barwą. Skoczyłem na napastnika, a ten puszczając waderę obronił się przed atakiem i z krzykiem zaczął uciekać.
-Udają twardych, ale tacy nie są.- Powiedziałem do siebie przy czym próbowałem się opanować.
-Dziękuję Ci...- Wyszeptała wadera. -Mogę się jakoś odwdzięczyć?- Uśmiechnąłem się.
-Niech na twojej twarzy zapanuje uśmiech, a i jeszcze mogę znać twoje imię?- Pytałem dość pewnie.
-Scar... Scarlett.- Odpowiedziała, uśmiechając się.
-Wiesz Scarlett, te tereny są niebezpieczne. Dużo takich wilków oraz innych zwierząt tu się przechadza. Trzeba być ostrożnym na każdym kroku.- Popatrzyła na mnie na znak, że rozumie. -Mógłbym Cię odprowadzić? Myślę, że nie chcesz znowu powtarzać tej sytuacji, ale z gorszymi skutkami...-
<Myślę, że jest dobrze! Co będzie dalej? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz