środa, 23 maja 2018

Od Venus

Przechadzałam się po terenach watahy, w poszukiwaniu jakiś ciekawych miejscówek do wyżywania się. No bo raczej nie będę palić całego lasu dla paru minut zabawy. Jeszcze by się ktoś napatoczył i się przypalił czego NAPRAWDĘ nie chciałam. Gdyż to mi nie na łapę. Jeszcze mnie wywalą, zabiją czy coś? A tego bym raczej nie chciała. Tylko by to problemów narobiło i mnie, i mojej siostrze, i watasze. Moje bezcelowe dreptanie do przodu po jakiś 15 minutach doprowadziło mnie do jakiejś polanki w środku lasu gdzie przebywały różne wilki. Niezbyt zwracając swoją uwagę na spojrzenia skierowane w moją stronę, nie dziwiąc się im, bo dobrze wiem czym są spowodowane. Przecież pierwszy raz wyściubiłam mój nos z jaskini. Ruszyłam przez środek polany na jej drugą stronę. Mając nadzieje że tam znajdę coś ciekawego... no nie wiem może moje szczęście tym razem wyłoni się ze swojej kryjówki i mi się ujawni doprowadzając mnie do czegoś wartego mojej uwagi. Może będzie tam jakieś stare ogromne drzewo z dziurą w sobie gdzie mogłabym siedzieć godzinami lub jakiś wodospadzik z jaskinią ukrytą za sobą... Przez moje zamyślenie i różne teorie rodzące się w moim marzycielskim umyśle wpadłam na kogoś, a ten ktoś prawie znów by wpadł na jeszcze innego wilka, gdyby ów wilk się nie odsunął posyłając nam mordercze spojrzenie, które, gdyby mogło to byśmy leżeli w tym momencie rozcięci na kawałeczki w zielonej trawce poplamionej naszą krwią. Teraz dopiero zerknęłam na wilka którego potrąciłam w moim zamyśleniu. Posyłał mi podobne spojrzenie.
-Przepraszam - powiedziałam cichutko.

<Ktoś?>

1 komentarz: