poniedziałek, 28 maja 2018

Od Xever'a do Aimer

Dni w nowym domu mijały dość szybko, robota również nie była aktualnie za trudna. A co do pogody to było coraz cieplej. Niestety to nie mój klimacik, dnie stawały się coraz dłuższe a noce krótsze. Więcej zwierzyny przybyło do lasów które zamieszkujemy. A co za tym idzie?! Więcej pysznego żarełka, śniadania do upolowania. Może czas spróbować? Westchnąłem głęboko i bez trudu wywęszyłem jakąś zwierzynę. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem łosia żrącego swoją wielką gębą tę biedną, zieloną trawę która niedawno urosła. Szykował się łoś w sosie własnym zapchany trawą a dokładniej różową kończyną. To może być ciekawe doświadczenie. Podszedłem go od tyłu i wziąłem solidny rozbieg, wiedząc że muszę jednak trochę pokombinować by bez użycia mocy łatwo móc go złapać. Wbiłem swe ostre jak brzytwa pazury w jego kark, szybko skapnął się miotając mną na wszystkie strony i wrzeszcząc  wniebogłosy. Chciałem zakończyć to jak najszybciej, by zwierze nie cierpiało tyle. Wbiłem swoje kiełki w jego grubą szyję kilka razy. Zmęczony padł na ziemie tracąc sporo krwi. Dobicie go było dość łatwe, od razu wziąłem się do pałaszowania. Kiedy zjadłem już wystarczającą ilość zostało bardzo dużo mięsa. Moje futro nie wyglądało zbyt dobrze, ale nie przejąłem się tym zbytnio. Oblizałem się po pysku po czym wziąłem w zęby większość łosia i zacząłem tachać. Pomyślałem że miło będzie dać go Aimer, ma tyle spraw na głowie więc może być głodna. Z lekka czerwony od krwi wziąłem zdobycz na plecy, a choć wcale nie było łatwo  to pewnie będzie warto. Śpiesząc się trochę udałem się do centrum watahy gdzie leżała cudna jaskinia Alfy. Aimer akurat z niej wychodziła.
- Aimer, zaczekaj! - krzyknąłem podbiegając do niej z uśmiechem.
- Boże jedyny, Xever co się stało?!- spojrzała na moje białe futro które było przesiąknięte szkarłatem krwi zwierzyny.
- Kompletnie nic, pomyślałem że masz dużo spraw na głowie i inne takie więc postanowiłem przytaszczyć Ci jakieś śniadanie. - powiedziałem na jednym wydechu, po prostu bałem się że coś sknocę...
Jednak chyba nie było czego się bać, to tylko skromny podarunek od skromnego wilka. 

<Aimer?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz