Dni
w nowym domu mijały dość szybko, robota również nie była aktualnie za
trudna. A co do pogody to było coraz cieplej. Niestety to nie mój
klimacik, dnie stawały się coraz dłuższe a noce krótsze. Więcej
zwierzyny przybyło do lasów które zamieszkujemy. A co za tym idzie?!
Więcej pysznego żarełka, śniadania do upolowania. Może czas spróbować?
Westchnąłem głęboko i bez trudu wywęszyłem jakąś zwierzynę. Zdziwiłem
się gdy zobaczyłem łosia żrącego swoją wielką gębą tę biedną, zieloną
trawę która niedawno urosła. Szykował się łoś w sosie własnym zapchany
trawą a dokładniej różową kończyną. To może być ciekawe doświadczenie.
Podszedłem go od tyłu i wziąłem solidny rozbieg, wiedząc że muszę jednak
trochę pokombinować by bez użycia mocy łatwo móc go złapać. Wbiłem swe
ostre jak brzytwa pazury w jego kark, szybko skapnął się miotając mną na
wszystkie strony i wrzeszcząc wniebogłosy. Chciałem zakończyć to jak
najszybciej, by zwierze nie cierpiało tyle. Wbiłem swoje kiełki w jego
grubą szyję kilka razy. Zmęczony padł na ziemie tracąc sporo krwi.
Dobicie go było dość łatwe, od razu wziąłem się do pałaszowania. Kiedy
zjadłem już wystarczającą ilość zostało bardzo dużo mięsa. Moje futro
nie wyglądało zbyt dobrze, ale nie przejąłem się tym zbytnio. Oblizałem
się po pysku po czym wziąłem w zęby większość łosia i zacząłem tachać.
Pomyślałem że miło będzie dać go Aimer, ma tyle spraw na głowie więc
może być głodna. Z lekka czerwony od krwi wziąłem zdobycz na plecy, a
choć wcale nie było łatwo to pewnie będzie warto. Śpiesząc się trochę
udałem się do centrum watahy gdzie leżała cudna jaskinia Alfy. Aimer
akurat z niej wychodziła.
- Aimer, zaczekaj! - krzyknąłem podbiegając do niej z uśmiechem.
- Boże jedyny, Xever co się stało?!- spojrzała na moje białe futro które było przesiąknięte szkarłatem krwi zwierzyny.
-
Kompletnie nic, pomyślałem że masz dużo spraw na głowie i inne takie
więc postanowiłem przytaszczyć Ci jakieś śniadanie. - powiedziałem na
jednym wydechu, po prostu bałem się że coś sknocę...
Jednak chyba nie było czego się bać, to tylko skromny podarunek od skromnego wilka.
<Aimer?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz