- Spokojnie, tragedii nie ma, żyjemy. - Uśmiechnąłem się w jej stronę, aby dodać trochę otuchy. W miejscu w którym przebywaliśmy, wbrew pozorom nie było ciemno. Jakieś można powiedzieć magiczne światło oświetlało nas oraz całą jaskinię. Owa była pokryta w sześćdziesięciu procentach najróżniejszymi mchami i porostami. Nie wiedzieć czemu znajdowała się też tu spora kupa liści.
- Co to za miejsce?- Spytała zaciekawionym głosem Scar.
- Szczerze mówiąc pojęcia bladego nie mam. - Powiedziałem po czym zacząłem się rozglądać za jakimkolwiek wyjściem. Nic, nic i jeszcze raz nic. Zostały nam dwie drogi, gdzieś z tyłu. Nie byłem za tym, żeby tam wchodzić, z drugiej strony patrząc nie możemy tu siedzieć, a na końcu umrzeć z głodu. Wątpię w to, że ktoś nas odkopie.
- Musimy iść, ale którędy? - Mój wzrok po czasie skierował się pytająco w stronę biało - szarej wadery.
- Trzymałabym się prawej strony, nie wiem dlaczego. Tak po prostu... - Skinąłem łbem i od razu energicznie ruszyłem przed siebie.
Po pewnym czasie wędrówki~
Trasa nie wiedzieć czemu stawała się coraz to jaśniejsza. Przeszliśmy nie mały kawał drogi.
- Zobacz! - Powiedziała, a raczej bardziej wykrzyknęła do mnie wadera.
- Co się stało? - Odwróciłem się i ujrzałem takie jakby wyżłobienie w ścianie. Obok niej wisiał jakiś kryształ. Po dokładniejszym przyglądnięciu się stwierdziłem, że on lewituje. Nie wiedziałem co to za kamień, ale wiedziałem jedno - może być dobry w moich wynalazkach. Przybliżyłem się i z zafascynowaniem oraz przyszłymi planami powiedziałem.
- Echo... Do niego by to pasowało. Idealnie wręcz! Ten kolor! - Zacząłem pazurem rysować na krysztale kształty mojego EchoX1. Scarlett stała za moimi plecami i przyglądała się precyzyjnie rysowanym liniom.
- Wiesz, nie wiem czy to dobry pomysł. - Zmarszczyłem brwi. Nie lubiłem, gdy ktoś nie doceniał moich pomysłów taki już byłem, ale po chwili się ogarnąłem.
- Dlaczego tak sądzisz? - Zapytałem z nutką smutku w głosie.
<Scarlett? Co jest według Ciebie z kryształkami?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz