Zgodziłam się dołączyć jako szpieg. Praca wręcz stworzona dla mnie, ze
względu na to, iż już wcześniej pracowałam na dokładnie takim samym
stanowisku. Swoją drogą w poprzedniej watasze nie narzekali na mnie,
więc nie powinno być problemu. Przynajmniej będę robić to co lubię, a to
już jest coś. Cała w skowronkach wróciłam do domu. Było już późno...
Nawet bardzo późno, a mimo to ścieżki i alejki pełne były
najróżniejszych wilków, których nigdy w życiu nie widziałam na oczy.
Wiele z nich siedziało przy wodospadzie wesoło dyskutując na różne
tematy, a inni szwędali się bez większego celu. Akurat przydzielono mi
jaskinię w samym centrum watahy, co zdecydowanie mi pod pasowało.
W najbliższym czasie przydałoby się wszystko pozwiedzać... Tak na
wypadek, żeby się nie zgubić. A muszę przyznać, iż moja orientacja w
terenie jest równa zero. Tak więc nie zwracając na nic uwagi również
wybrałam się na krótką przechadzkę. Może było to trochę ryzykowne
posunięcie z mojej strony. Jaka normalna wadera chodzi o tej godzinie
całkiem sama?
Mój krótki wypad mógł nieść za sobą niezbyt przyjemne konsekwencje. Kto
wie co mnie czeka, gdy oddalę się trochę od innych wilków? Miałam to
kompletnie gdzieś. Musiałam trochę zaszaleć, inaczej nie byłabym sobą, a
taka nocna wyprawa mogłaby być interesująca...
Od razu wszystkie czarne scenariusze zniknęły z mojej głowy, gdy tylko
spojrzałam w piękne, rozgwieżdżone niebo i grupki innych wilków
spacerujących wokół.
Jakby tak nie patrzeć to wypadałoby też kogoś poznać... Eh, w moich
myślach kłębiła się masa pomysłów i zero możliwości na zrealizowanie ich
w tak krótkim czasie.
No cóż...
Robiło się już mniej przyjemnie kiedy to zagłębiłam się w dalsze
zakamarki watahy. Wilków było tu znacznie mniej, a moja wyobraźnia
wyraźnie płatała mi figle. Od czasu do czasu wydawało mi się, że widzę
jakieś cienie, słyszałam szamotanie się w krzakach lub dźwięk chodzących
wokół mnie wilków. W pewnym momencie nawet poczułam nieznany zapach,
lecz gdy zwróciłam na to uwagę było już za późno. Wszędzie było ciemno i
ani śladu jakiejś dobrej duszyczki gotowej mi pomóc.
Czyżbym właśnie popełniła największy błąd w moim życiu? Zbeształam się w
myślach podczas, gdy basior spojrzał się na mnie spod byka. Był dużo
większy ode mnie i na pewno silniejszy.
Co ja teraz zrobię?!
- Taka wadera jak ty nie powinna spacerować całkiem sama, po tak
ciemnym lesie... Można tu spotkać dziwnych typków... Na przykład mnie. -
Uśmiechnął się obrzydliwie.
- Pomocy! - krzyknęłam w głąb lasu.
<Ktoś? Coś?>
Zaklepuję
OdpowiedzUsuń~Kendriu