poniedziałek, 7 maja 2018

Od Scarlett

Zgodziłam się dołączyć jako szpieg. Praca wręcz stworzona dla mnie, ze względu na to, iż już wcześniej pracowałam na dokładnie takim samym stanowisku. Swoją drogą w poprzedniej watasze nie narzekali na mnie, więc nie powinno być problemu. Przynajmniej będę robić to co lubię, a to już jest coś. Cała w skowronkach wróciłam do domu. Było już późno... Nawet bardzo późno, a mimo to ścieżki i alejki pełne były najróżniejszych wilków, których nigdy w życiu nie widziałam na oczy. Wiele z nich siedziało przy wodospadzie wesoło dyskutując na różne tematy, a inni szwędali się bez większego celu. Akurat przydzielono mi jaskinię w samym centrum watahy, co zdecydowanie mi pod pasowało.
W najbliższym czasie przydałoby się wszystko pozwiedzać... Tak na wypadek, żeby się nie zgubić. A muszę przyznać, iż moja orientacja w terenie jest równa zero. Tak więc nie zwracając na nic uwagi również wybrałam się na krótką przechadzkę. Może było to trochę ryzykowne posunięcie z mojej strony. Jaka normalna wadera chodzi o tej godzinie całkiem sama?
Mój krótki wypad mógł nieść za sobą niezbyt przyjemne konsekwencje. Kto wie co mnie czeka, gdy oddalę się trochę od innych wilków? Miałam to kompletnie gdzieś. Musiałam trochę zaszaleć, inaczej nie byłabym sobą, a taka nocna wyprawa mogłaby być interesująca...
Od razu wszystkie czarne scenariusze zniknęły z mojej głowy, gdy tylko spojrzałam w piękne, rozgwieżdżone niebo i grupki innych wilków spacerujących wokół.
Jakby tak nie patrzeć to wypadałoby też kogoś poznać... Eh, w moich myślach kłębiła się masa pomysłów i zero możliwości na zrealizowanie ich w tak krótkim czasie.
No cóż...
Robiło się już mniej przyjemnie kiedy to zagłębiłam się w dalsze zakamarki watahy. Wilków było tu znacznie mniej, a moja wyobraźnia wyraźnie płatała mi figle. Od czasu do czasu wydawało mi się, że widzę jakieś cienie, słyszałam szamotanie się w krzakach lub dźwięk chodzących wokół mnie wilków. W pewnym momencie nawet poczułam nieznany zapach, lecz gdy zwróciłam na to uwagę było już za późno. Wszędzie było ciemno i ani śladu jakiejś dobrej duszyczki gotowej mi pomóc.
Czyżbym właśnie popełniła największy błąd w moim życiu? Zbeształam się w myślach podczas, gdy basior spojrzał się na mnie spod byka. Był dużo większy ode mnie i na pewno silniejszy.
Co ja teraz zrobię?!
- Taka wadera jak ty nie powinna spacerować całkiem sama, po tak ciemnym lesie... Można tu spotkać dziwnych typków... Na przykład mnie. - Uśmiechnął się obrzydliwie.
- Pomocy! - krzyknęłam w głąb lasu.

                                                                       <Ktoś? Coś?>

1 komentarz: