Pustka ... Czerń, która otaczała mnie dookoła zamykała możliwości. Kwadratowa klatka odbijała niezwłocznie najgłośniejszy dźwięk wydany przeze mnie w moją stronę. I na nowo to samo. Próbuję biec przed siebie. Teren się powiększa, a za moimi plecami znikają kolejne części tej ciemnej zagadki. O co tu tak właściwie chodzi? Rozpędziłam się. Nigdy wcześniej nie potrafiłam biec tak szybko jak dziś. Bynajmniej tak mi się wydawało. Nie czułam zmęczenia, ani nawet wiatru w sierści. Dlaczego? To pytanie regularnie obijało mi się o uszy. Czasem nawet dosłownie, ponieważ nawet nie chcąc zadawałam te pytanie na głos. Udało mi się jednak w tej próżni coś dostrzec. Przybliżyłam się energicznym wręcz krokiem i zastałam przed pyskiem zwierzę. Tak mi się wydawało, bowiem jego połowę przyciemniała czerń. Podchodząc jeszcze to bliżej spostrzegłam pierze. Brązowe długości sporego patyka lotki, pokrywały się z resztą opierzenia. Pióra mieniące się w kolorach brązu i bieli były tu jedynymi innymi kolorami. Hipnotyzująca żółć pazurów i ogółem nóg istoty oraz jej zaokrąglonego i ostrego dziobu przykuwały uwagę w czarnym jak węgiel świecie. Orzeł o zgrabnej sylwetce i niebieskich, podobnych do moich, oczach spoglądał na mnie bez ruchu. Nie atakował, nie robił nic. Tylko stał jak zastygnięty i obserwował mnie bez ruchu. Czas mijał wolno. W końcu przysiadłam na odległość dwóch wilczych ogonów od ptaka. Ten nadal nie zrobił nic. Nie byłam senna, ani nawet głodna czy spragniona. Mimo to moje przednie łapy dotknęły podłoża i powstała z mojej strony pozycja leżąca. Cztery centymetry dzieliły mnie od jego dziobu. Zostałam już w tej pozycji. Nie warto szukać dalej. Świat się otworzył. Biel pochłonęła dotychczas znaną mi otchłań.
Obudziłam się z tego tajemniczego snu?
C. D. N.
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz