Zerkałem to na Aimer, to na lisy. Chwilowo się zamyśliłem, jednak już po chwili zacząłem gadać.
-
Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby je wypuszczać. Kompletnie nie znam
się na zwierzętach, nawet niektórych wilków nie ogarniam.. - Zatrzymałem
się na chwilę, Aimer znowu dopadła fala miłości którą z radością
przelewała na lisy. To dziwne, wydawała mi się ona raczej typem
poważnej, dojrzałej i uczuciowej wadery. No może ta uczuciowość to tu
pasuje, ale..
- Aimer? - Zapytałem, zero reakcji.
-
Aimeeeeeeeeeer. - Powtórzyłem ponownie, przedłużając samogłoskę 'e'.
Zawiał lekki wiatr charakterystyczny dla wysokich miejsc. Sam nie wiem
jakim cudem w tak szybkim tępie i z tak sporym bagażem wdrapałem się
tutaj.
- Nie no fajnie, mogłem tych kolesi obedrzeć ze skóry,
zużyłbym mniej energii a rezultat byłby ten sam. Chyba niepotrzebnie
się produkuję, bo nagrodę kto dostał? Jakaś banda futrzastych ogonów, a
ja zostałem tragicznie pominięty. Nie no spoko. - Wymamrotałem licząc na
to, że chociaż trochę słów dotrze do wadery. Gdzie tam, ta dalej w
najlepsze tuliła się do lisków. Westchnąłem i przewróciłem oczami.
Zdesperowany sięgnąłem po ostatnią deskę ratunku. Podszedłem od tyłu do
wadery.
- Coś pociemniało czy mi się wydaje? - Spytała podnosząc pysk do góry znad lisów.
-
Te zwierzaki chyba są za małe na samodzielne życie. - Powiedziałem
schylając pysk, wadera dopiero ogarnęła, że nad nią stoję. Nim się
zorientowałem moje uszy wypełnił krzyk, dostałem kopniaka w brzuch przez
co się skuliłem a Aimer wybiegła spod moich łap.
- Odsuń się! - Wrzasnęła tuląc do piersi białego lisa. Przybiłem piątkę z twarzą i westchnąłem głośno.
-
Przecież ja nic Ci nie chciałem zrobić.. - Tłumaczyłem się bezradnie
patrząc na Aimer której pewność nie schodziła z pyszczka. Nie
wytrzymałem i zacząłem się głośno śmiać, ona wygląda przekomicznie, ale
też i w sumie z lekka uroczo.
<Aimeer? Hmm? Co ty na to?xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz