wtorek, 12 czerwca 2018

Od Feroxa do Venus

Szedłem wyprostowany mijając kolejne drzewa. W głowie miałem tak rozbudowaną wiązankę brzydkich słów, że wypowiedziana na pewno byłaby w niezgodzie z pewnymi zasadami moralności. Przeklęte szczeniaki.- fuknąłem w myślach.- Rodzice mogli złożyć tę bandę pchlarzy w ofierze zanim nauczyli się mówić. Małe wredoty. A szczególnie Nixy. Ją mógłbym zagryźć, a z kłów zrobiłbym sobie wisior, który nosiłbym jak trofeum.

- Co się jeżysz, Feri?- zaśmiała się największa zmora mojego życia czyli starsza siostrzyczka, gorsza od dwóch pozostałych śmieci, które, niestety, jestem zmuszony nazywać swoim rodzeństwem.
- Nie odzywaj się do mnie ty mała...
- Feeriiiiś, jestem głodny!- zaskomlał mój najmłodszy braciszek, jednocześnie przerywając moją wypowiedź w dość drastycznym momencie. Yh, no nic załatwie potem coś do jedzenia.
- Ja w sumie też.- zawiadomił mnie Dex, leniwie ziewajac.
- Zapoluj na coś, brat.- rozkazała Nixy. Zatrzymałem się gwałtownie i zacisnąłem zęby.
Jeszcze będą mi rozkazywać. Małe, wyleniałe, niemyślące pasożyty.
- Może, gdybyście nie wpadli na genialny pomysł stawiania mnie pod murem, mielibyście kolację o stałej porze?- spytałem z nieskrywaną pretensją i poirytowaniem. Dex chciał już coś powiedzieć, ale nie mógł, bo postanowiłem kontynuować.- A może... Tak tylko się zastanawiam. MOŻE GDYBYŚCIE MNIE NIE WKURZYLI, NIE WYWALIŁBYM WAS WTEDY I ZAMIESZANIA BY NIE BYŁO?! CZY WY NIGDY NIE MYŚLICIE O KONSEKWENCJACH?! CZY WY W OGÓLE MYŚLICIE?!- wydarłem się na nich. Krew gotowała się we mnie niczym woda grzana nad ogniem. Od kilkunastu dni. Przez chwile panowała totalna cisza zakłócana tylko śpiewami ptaków i głuchym szmerem liści. Niedaleko można było też przyuważyć strumyk, który wydawał cichutki dźwięk. To dobrze. Przynajmniej będzie co pić.

- Ale to wina Nixy!- zaczął się bronić Axyo. Po chwili dołączył do niego również Dex, który również stanął przeciw siostrze. Razem zaczęli coś tłumaczyć, ale ja już ich nie słuchałem.
- N I X Y. Czego ja się głupi spodziewałem?!- warknąłem na nią złowrogo, przez co podskoczyła ze strachu- Taki jesteś kozak, żeby żyć na własną rękę poza watahą?!
- Feri...- zaczął Axyo, ale nie zamierzałem skończyć
- Proszę cię bardzo! Ale już więcej do mnie nie podchodź! Radź sobie sama! To była chyba...
- Fer, robisz...- spróbował się wtrącić tym razem Dex
- ...najgłupsza rzecz jaką zrobiłaś w życiu! Jesteś jakaś niedorozwinięta, czy co?! Nie masz już czego psuć w swoim...
- FEROX!- warknęła na mnie Nix, przez co na chwilę przestałem się drzeć.
- CZEGO?!
- Zrobiłeś burzę, durniu! W środku lata!
Zamilkłem.
Jestem zbyt zdenerwowany, żeby naprawić pogodę.
- Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć...- zacząłem liczyć, ale uśmiechnięta japa mojej starszej siostry mnie rozproszyła- I z czego się cieszysz, idiotko?!- wrzasnąłem, a nocne niebo rozjaśniła błyskawica, wywołana przez moją magię.
- Feriś, boję się!- powiedział nieco głośniej Axyo, a Dex tylko trząsł się ni to ze strachu ni z zimna, wywołanego porywistym wiatrem, który, jak mogliście już zgadnąć pojawił się tam przeze mnie.
- Wiem Axyo, przepraszam!


<Venus?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz