Czekałem przed jaskinią, aż w końcu będę mógł wejść
do środka. Wpatrywanie się ciągle w ten sam krajobraz wydawało mi się po
stokroć torturą umysłową. Ruszałem ogonem na prawo i lewo, jakby chcąc
tym coś zmienić. Przyglądałem się właśnie swoim pazurom, kiedy z groty
wyszła jakaś wadera. Mniejsza o to, kto to jest. Mogę na spokojnie
poprosić o coś Aimer.
- Jak miło alfę widzieć – rzuciłem na
powitanie, gdy już wkroczyłem do centrum. Kiedy jeszcze piastowałem
stanowisko głównego doradcy w jednej z watah zawsze zwracałem się tak do
mych ‘przełożonych’.
- Kene… Co cię tu sprowadza? - spytała.
-
Obowiązki. Normalnie zaprosiłbym na spacer, ale teraz mam prośbę –
powiedziałem, być może po części kłamiąc. Czasami można się zgubić we
własnej oschłości, prawda? Wydaje się być w porządku, ale to ona zmusiła
mnie do przebywania z kimś kto nawet mnie nie szanuje.
- Jakiego rodzaju to prośba? - uniosła delikatnie brew.
- Jest mi potrzebna pewna książka. Ov Ulinu. Zahacza o magię. Chciałem cię spytać, czy może nie masz takowej na stanie?
-
Ten tytuł nic mi nie mówi, ale poczekaj chwilę, sprawdzę – posłała mi
uśmiech i już jej nie było. Jest z niej pomocna wadera, to pewne.
Przeczekałem i tę chwilę. Przynajmniej było tu cicho i mogłem objąć wzrokiem każdy centymetr jaskini.
- Kene, niestety nie mam żadnej takiej książki. Jest ci bardzo potrzebna?
- Powiedzmy, że pracuję właśnie nad czymś ważnym – westchnąłem. - Skorzystam z innej książki zapisanej w starej grece.
- Możesz spróbować w bibliotece. Akfinaich często tam przesiaduje, to mag. Skoro ta książka dotyczy jego fachu mógłby ci pomóc.
- Spróbuję, nie mam więcej propozycji. Dobrze wiedzieć, że chciałaś pomóc, będę się zmywał – rzuciłem na szybko, wychodząc.
Na
moje nieszczęście nie potrafiłem znaleźć tej nieszczęsnej biblioteki.
Wciąż tylko trafiałem na coś innego. Pół biedy, że się orientuję, bo
mógłbym jeszcze gdzieś poleźć drugi czy trzeci raz.
Po
godzinie zmagań w końcu dotarłem do miejsca docelowego. W środku
znajdował się dość ciekawy księgozbiór. Pochwyciłem ogonem jedną z
książek opowiadających o okolicznej florze i przewertowałem kilka stron.
Przy jednym ze stołów siedział wilk. Charakteryzował się dość
demonicznym wyglądem. Odłożyłem publikację na miejsce i podszedłem do
samca. Zmierzyłem go szybko wzrokiem, jakby zapisując coś sobie w moim
niewidzialnym notatniku, schowanym gdzieś głęboko w umyśle.
- Ty jesteś Akfinaich? - spytałem. Byliśmy tutaj sami, ale równie dobrze ten kogo szukam mógł stąd wyjść.
- Tak – odparł zwięźle.
- Będę miał do ciebie pewną sprawę.
<Akfinaich?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz