środa, 13 czerwca 2018

Od Kene do Akfinaicha

Czekałem przed jaskinią, aż w końcu będę mógł wejść do środka. Wpatrywanie się ciągle w ten sam krajobraz wydawało mi się po stokroć torturą umysłową. Ruszałem ogonem na prawo i lewo, jakby chcąc tym coś zmienić. Przyglądałem się właśnie swoim pazurom, kiedy z groty wyszła jakaś wadera. Mniejsza o to, kto to jest. Mogę na spokojnie poprosić o coś Aimer.
- Jak miło alfę widzieć – rzuciłem na powitanie, gdy już wkroczyłem do centrum. Kiedy jeszcze piastowałem stanowisko głównego doradcy w jednej z watah zawsze zwracałem się tak do mych ‘przełożonych’.
- Kene… Co cię tu sprowadza? - spytała.
- Obowiązki. Normalnie zaprosiłbym na spacer, ale teraz mam prośbę – powiedziałem, być może po części kłamiąc. Czasami można się zgubić we własnej oschłości, prawda? Wydaje się być w porządku, ale to ona zmusiła mnie do przebywania z kimś kto nawet mnie nie szanuje.
- Jakiego rodzaju to prośba? - uniosła delikatnie brew.
- Jest mi potrzebna pewna książka. Ov Ulinu. Zahacza o magię. Chciałem cię spytać, czy może nie masz takowej na stanie?
- Ten tytuł nic mi nie mówi, ale poczekaj chwilę, sprawdzę – posłała mi uśmiech i już jej nie było. Jest z niej pomocna wadera, to pewne.
Przeczekałem i tę chwilę. Przynajmniej było tu cicho i mogłem objąć wzrokiem każdy centymetr jaskini.
- Kene, niestety nie mam żadnej takiej książki. Jest ci bardzo potrzebna?
- Powiedzmy, że pracuję właśnie nad czymś ważnym – westchnąłem. - Skorzystam z innej książki zapisanej w starej grece.
- Możesz spróbować w bibliotece. Akfinaich często tam przesiaduje, to mag. Skoro ta książka dotyczy jego fachu mógłby ci pomóc.
- Spróbuję, nie mam więcej propozycji. Dobrze wiedzieć, że chciałaś pomóc, będę się zmywał – rzuciłem na szybko, wychodząc.
Na moje nieszczęście nie potrafiłem znaleźć tej nieszczęsnej biblioteki. Wciąż tylko trafiałem na coś innego. Pół biedy, że się orientuję, bo mógłbym jeszcze gdzieś poleźć drugi czy trzeci raz.
Po godzinie zmagań w końcu dotarłem do miejsca docelowego. W środku znajdował się dość ciekawy księgozbiór. Pochwyciłem ogonem jedną z książek opowiadających o okolicznej florze i przewertowałem kilka stron. Przy jednym ze stołów siedział wilk. Charakteryzował się dość demonicznym wyglądem. Odłożyłem publikację na miejsce i podszedłem do samca. Zmierzyłem go szybko wzrokiem, jakby zapisując coś sobie w moim niewidzialnym notatniku, schowanym gdzieś głęboko w umyśle. 
- Ty jesteś Akfinaich? - spytałem. Byliśmy tutaj sami, ale równie dobrze ten kogo szukam mógł stąd wyjść.
- Tak – odparł zwięźle.
- Będę miał do ciebie pewną sprawę.

<Akfinaich?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz