Od Venus cd. Xever'a
Moja kochana pseudo spiżarnia świeci teraz pustkami. Niestety moje jakże
regularne polowania tak jakoś lekko nie wypaliły. Ale tak tylko
leciutko. Co z tego że ta moja "spiżarnia" jest puściutka. Ostatecznie
wyszło na to, że musiałam iść zapolować. Bo potem z burczącym brzuchem
tak łatwo nie będzie. Instynkt zapach i moja głupota aka szczęście
doprowadziły mnie do niezłego stada sarenek. Chciałam przygotować się do
ataku. Niestety wszystkie sarny zaczęły się rozbiegać i powstał niezły
chaos. Mój pech nie mógł siedzieć spokojnie i chcąc nie chcąc się
ujawnił. Czego rezultatem było to, że całe stadko pędziło w moim
kierunku. Nie udało mi się nigdzie schować. No cóż trzeba korzystać
puki jest okazja. Mimo iż oberwałam ze trzy razy to udało mi się dorwać
jedną z uciekających saren. Zatopiłam zęby w jej szyi dusząc ją. Już
chciałam się zbierać, ale ze strony polany z której uciekały sarny
wyszedł biały basior.
- Ym... Cześć?
- Co tu robisz?
- Poluje.
- Aha. Nie widziałem cie tu wcześniej. - spytał podejrzliwy.
- Jestem tu od niedawna. - wyjaśniłam. Lecz widząc nieufne spojrzenie
basiora zaczęłam gadać dalej. - A że rzadko wychodzę z jaskini to nikogo
nie spotykam. - powiedziałam wesoło. - Venus jestem tak wogóle -
powiedziałam po czym zaczęłam zbierać swoją zdobycz.
<Xever?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz