-Hej, właśnie szukałyśmy Ciebie.
-Wiem. Słyszałem wszystko ale byłem nie widzialny.
-Fajnie. To pospacerujemy sobie?
-Musze coś zrobić...Może później.
-Okej...-powiedziałam smutniejszym głosem
Pożegnałam się i ruszyłam w stronę Zakrętu Zagłady. Nuciłam
sobie piosenkę, mamy. Nie wiem jak ją zapamiętałam, ale ciesze się.
Nagle o czymś pomyślałam, wczoraj wieczorem, miałam przeczucie że ktoś
mi bliski jest w tej watasze. Nie był to Xever, to było dziwne. Muszę
zbadać tą sprawę, szybko skręciłam w stronę Lasu Byliny. Myślałam o tym,
jak to możliwe. Jeżeli moja mama jest w tej watasze, było by
super...Jednak musiała mi odpowiedzieć na wszystkie pytania. Prawdziwa
matka nie oddałaby dziecka do wojska. Potrząsnęłam głową, nie mogę
myśleć teraz co zrobię gdy ją spotkam. A jak jej nie ma? Wszystko na
marne. Więc zanim zacznę ustalać jakie zadam jej pytania, muszę ustalić
czy tutaj jest. Przyśpieszyłam, i teraz biegłam jak mogłam najszybciej.
Przeskakiwałam przez przeszkody, czasami wskakiwałam na drzewa. Nic mnie
nie mogło zatrzymać, no tak myślałam. Byłam blisko, gdy nagle wpadłam
na coś. Spadłam z drzewa, prosto w krzaki róży. Jęknęłam z bólu, prawie
wszędzie wbiły mi się kolce. Poczułam czyjąś obecność i usłyszałam głos:
-Diathesis? Wszystko okej?- Był to Xever
-Nie, nie jest.
Z trudem wyszłam z krzaków. Byłam w opłakanym stanie, cała we
krwi. A najgorsze było to że cztery wbiły mi się w bliznę na pysku.
Miałam ochotę się położyć i zasnąć na długi czas. Ledwo trzymałam się na
łapach, nie wiem czemu ale strasznie zaczęłam się męczyć. Xever widząc
to, podszedł do mnie i pomógł mi dojść do jednej z medyczek.
~*~
Był już wieczór, wstałam. Byłam prawie cała w bandażach.
Okazało się że mam uczulenie na kolce róży i do tego tracąc nie jakoś
bardzo dużo i nie mało krwi mogę umrzeć. Podobno, wadera nigdy nie miała
takiego przypadku by ktoś zmarł od tak małego braku krwi czy róż.
Zaczęłam trochę się kołysać, jednak udało mi się nie upaść. Nagle w
wejściu do jaskini pojawił się biały basior. Uśmiechnęłam się lekko, a
on zapytał:
-Jak się czujesz?
-Dobrze- skłamałam nie chcąc martwić basiora.
On jednak wiedział że ze mną źle, rozpoznałam to po jego
wyrazie pyska i oczach. Położyłam się, a Xever obok mnie. Patrzyliśmy na
siebie.
<Xever?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz