sobota, 30 czerwca 2018

Od Aimer

 Już od rana dzień, który miał być tak wspaniały - takie było moje wczorajsze założenie - jest już na starcie tak beznadziejny. Rozumiem poranne opady lekkiego deszczu, ale żeby od razu burza? W dodatku wiatr, grad oraz deszcz, nie przepraszam to nie jest deszcz, to jest U - LE - WA. Tyle planów właśnie wyparowało...
 Siedziałam pod drzewem nie zdając sobie sprawy z tego że jest to niebezpieczne. W końcu gadka - drzewo jest wysokie dlatego nie siedzi się pod nim. W wysokie rzeczy uderzają pioruny. - jakoś nie robiła na mnie wrażenia. Drzewo jak drzewo, lasy są więc dlaczego akurat w te pod którym jestem ja, ma trafić błyskawica? Już wystarczająco morka byłam. Wielokrotne otrzepanie się i pozbycie nadmiaru wody nie pomagało. Do mojej jaskini jeszcze szmat drogi więc co ja mam zrobić? Iść? Jakoś nie podoba mi się ten pomysł...
 Leżąc pod wielką rośliną - w pozycji siedzącej - rozejrzałam się dookoła. Dostrzegłam  przynajmniej tuzin błyskawic w jednej chwili. Niektóre dłużej pozostały na niebie, inne zaś - krócej. Niespodziewanie usłyszałam głośny huk. Nie chciałam myśleć o tym co go spowodowało, ale jednak wiedziałam. Coś uderzyło również w drzewo pod którym siedziałam. Przeszedł mnie dreszcz, a ten spowodowany zimnem odszedł w zapomnienie. Rzuciłam się do biegu, lecz nie udało mi się. Nie zdążyłam. Moje ciało zrozumiało, że coś właśnie we mnie uderzyło. Ból był niewyobrażalny. Ogromne, jedno z większych, drzew właśnie mnie przygniotło. Miałam nadzieję na nadejście jakiejkolwiek pomocy, ale ta - chyba - nie nadeszła... Bynajmniej nie zdążyłam się o tym dowiedzieć ponieważ zemdlałam.

< Ktoś chciałby pomóc Aim? >

2 komentarze: