Samotność towarzyszy mi od dawana, jednak ta samotność nie jest już udręczeniem od kilku lat jest wiernym towarzyszem mojej epopei cierpienia. Idąc samotnie w stronę Gór Naimegive rozmyślam nad swoją przeszłością gdyż ona jest wiatrem który miota mną po bezdrożach oceanu. Przypominam sobie ciepło Persefy jej czystą miłość, jej zapach bzu i agrestu, łzy same napierają oczy, smutek nie jest zmorą życia samotnika jest jego towarzyszem niczym kości dla grobu. Cierpienie, samotność kierujące moje łapy chciały bym przeczekał burze w jaskini, nie spodziewałem się jak ważny będzie to odpoczynek w moim życiu. Z pozoru grota jak każda inna ciemna ponura.. samotna pośród litej skały wybrana przez los by to właśnie ona stała się miejscem mojej katorgi. Znajduję w niej kawałki chrustu oraz suche liście na nich postanowiłem spocząć i przeczekać niepokoje starodawnych z góry. Z problemami zamykam oczy jednak zamiast ukojenia, odpoczynku tak mi potrzebnego, czuję jak moje łapy sztywnieją, serce zaczyna szybciej bić, krew napływa do oczu które kąsają swoją czerwoną barwą, nigdy nie czułem takiej bezsilności, czuje się jak w domu,w miejscu gdzie straciłem wszystko, w miejscu gdzie moje życie stało się zemstą. Czuję zapach świeżo upolowanej zdobyczy taki sam jak upolował mój ojciec Verginex w dzień swojej śmierci,czuję świeży zapach ziół zbieranych przez matkę co ranek,czuję zapach braci i sióstr który towarzyszył mi od małego szczeniaka. To dom.. ale jak~! To nie możliwe to na pewno jakaś sztuczka wilków śmierci,chcą mnie osłabić bym dał się obezwładnić,
-Pergianie miło że do nas zawitałeś
-COO! Nie możecie tego robić wy śmiecie znajdę was!
-Jak śmiesz tam mówić do matki nie tak Cię wychowaliśmy
-Nie to nie możliwe jesteście magią wy już nie żyjecie nie dam się tak łatwo!
-Uspokój się bracie,jesteś w domu nic Ci tu nie grozi
-Jak, przecież wy nie żyjecie jak..
-To że coś nie istnieje w świecie realnym nie znaczy że nie istnieje w wyższym celu, wszystko co istnieje przenika przez czas, czas przenika przez istnienie i to czas jest kluczem istnienia.
-Ojcze Ty nie żyjesz pamiętam jak krwawiłeś.
-Ja również jednak śmierć nie jest końcem jest początkiem czegoś większego, tego co jest dane tylko raz przy oddaniu ostatniego tchu.
Nagle poczułem ten przyjemny dla nosa zapach, czuję bez oraz agrest, tak szybko jak zjawił się zapach tak szybko wróciły wspomnienia miłości, tęsknoty, utraty, samotności…
-Pergian!
-Persefo to nie możliwe
-Świat synu jest wybrany, Ty jesteś naszym wybrańcem na świecie żywych musisz nas pomścić !
-Wiecie ile żyć odebrałem!
-Wiemy i napawa to każdego zmarłego wilka krwi dumą i tak ma być do końca cyklu
-Jakiego cyklu? Ojcze ?
Sen który obezwładnił Pergiana. Powoli ustawał, oczy przestawały być niewolnikiem snu.
Otwieram oczy przez moje gardło wydobywa się gromkie NIEEEEEEEEE! Obok mnie stoi zacieniona przez mroki groty postać,wyglądała znajomo gdzieś ją widziałem przypominała widzianą gdzieś postać.
-Aimer to Ty ??
<CDN…>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz