- Szukamy księgi o magi związanej z przepowiadaniem przyszłości? - Spytałam, aby się upewnić. On na mnie zerknął lekko zdziwiony.
- Tak, ale... Skąd to właściwie wiesz? - Pokiwałam głową, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Taki dar, no już nie ważne. Ona jest... - Mierzyłam wzrokiem wszystkie regały w poszukiwaniu b4. - Tutaj. - Dokończyłam, a następnie podałam basiorowi zakurzoną księgę.
- Tak szybko? Ahh, ja szukać nie potrafię. - Zaśmiał się pod nosem.
- Znam ją na pamięć.
- Czytałaś? - Pytał dociekliwie Ace.
- Tak, mam wszystkie księgi związane z magią obryte. Lubię czytać... - Odwróciłam głową lekko w prawo, aby uniknąć oczu basiora, któremu towarzyszyłam.
- Może znajdziemy wspólny temat?
- Może... - Wyszeptałam pod nosem. Odwróciłam się i energicznie podreptałam do stołu znajdującego się w owej bibliotece. Gdy usiadłam zaczęłam zastanawiać się czy jest tu jakaś księga, której jeszcze nie przeczytałam. W mgnieniu oka samiec znalazł się tuż obok mnie. Trochę się wstydziłam. Kompletnie go nie znałam, ale Aimer i tak musiała wysłać mnie od razu na głęboką wodę. Musi go znać skoro mu ufa.
Po pewnym okresie czasu pochodnia, która rozświetlała jedną dziesiątą biblioteki zgasła. Wzdrygnęłam się.
- Pochodnia? - Dopytał, ponieważ światło zniknęło zza niego.
- Owszem. - Skinęłam głową, przy okazji odpowiadania. Wstałam od stołu i chwyciłam zużyty, dość spory, kij i wyrzuciłam go za okno.
- Zaraz wrócę z nowym. - Odwróciłam się i wyszłam na zewnątrz. Ku mojemu zaskoczeniu była już noc. Właściwie to można było się tego spodziewać patrząc przez okno, ale ja do spostrzegawczych nie należę. Niestety, a może jednak stety?
Przechodziłam obok najbliższych drzew, ale po jakimś większym patyku, ani śladu. Rozglądałam się przez dłuższą chwilę, ale moje poszukiwania przerwał krzyk. Zerwałam się natychmiastowo z drzewa na którym szukałam przedmiotu i natychmiast pobiegłam w stronę biblioteki.
- Ace? - Zawołałam z nutą przerażenia w głosie. Było tu totalnie ciemno, brak jakiejkolwiek palącej się pochodni. Na moich plecach poczułam zimny podmuch wiatru, a jednocześnie dreszcz, który właściwie już teraz obchodził całe moje ciało.
- A... Ace? - Powtórzyłam imię basiora. Powoli wysuwałam się do przodu, ale nadal ani po nim śladu nie było. Niespodziewanie ktoś wyskoczył, a właściwie przebiegł obok jednego z regałów w moją stronę, a po dosłownie sekundzie usłyszałam już tylko znajomy mi głos pytający...
- Słyszałaś to? - Podskoczyłam wystraszona i odsunęłam się parę kroków w prawo.
- O matko... Nie strasz mnie tak. - Mówiłam załamanym głosem.
< Ace? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz