sobota, 16 czerwca 2018

Od Akfinaicha cd. Kene

 Od paru, dość krótkich w zasadzie dla mnie, godzin przesiadywałem w nowo wybudowanej Bibliotece Madriu. Charakteryzowała się ona paroma piętrami, na parterze z sporych wielkości oknem, na których miejsca swoje miały regały dotyczące najróżniejszych specjalizacji, zaklęć czy też po prostu najzwyklejszego zielarstwa. Ja natomiast już po przekroczeniu drzwi tego budynku wkleiłem się w lekturę dotyczącą Magi starożytnej. Po przeczytaniu całego tomu zacząłem z księgą Ras Starożytnych. Też ciekawa, ale dość mało prawdopodobna. Na końcu małym druczkiem w każdej z książek wypisane były słowa "Do dziś nie dotrwała żadna". Pff też coś. Dzisiaj od wschodu słońca zająłem się Legendami zza Świata. Pisze tu o niejakich " Ludziach ". Dziwne stworzenia. Swoją drogą panują nad zwierzętami.

 Siedząc tak następne minuty w pustej bibliotece usłyszałem lekko skrzypiące, otwierające się, drewniane drzwi. Łapę postawił tu nie znany mi jeszcze basior. Rozejrzał się szybko i rozpoczynając marsz skręcił w dział opisujący Florę i Faunę pobliskich terenów. Nie wydawało się, że może go to ciekawić, gdyż po paru szybkich przewrotach stron odłożył ją na miejsce. Następnie spojrzał na mnie i zaczął podchodzić. Postanowiłem przestać się nim interesować i kontynuować kończącą stronę 248.
- Ty jesteś Akfinaich? - Spytał po chwili.
- Tak. - Lekko skinąłem głową, gdyby jakimś cudem nie usłyszał.
- Będę miał do ciebie pewną sprawę. - Ahh, pewnie ktoś mu o mnie nagadał. No nic, przygotuję się na falę pytań związaną z moim wyglądem.
- Mhm?
- Szukam nie jakiej księgi, Ov Ulinu. Kojarzysz może? Związana z magią, ale też ...
- Tak - Przerwałem mu. Znałem ją na pamięć, więc nie potrzebny mi był szczegółowy opis. - Chodź za mną i weź pochodnię, ponieważ ciemno tam będzie. Mam nadzieje, że się nie boisz? - Dokończyłem zamykając nieskończoną przeze mnie książkę, na stronie 249.
- To było pytanie retoryczne mam nadzieję?
- No przecież nie pytał bym o strach przed ciemnością jako poważny temat. Potraktuj to jako minimalistyczne zapoznanie z moim humorem. - Wstałem i wyręczyłem go w pochwyceniu w pysk pochodni na dość długim kiju. Ruszyłem przed siebie. Można powiedzieć, że znałem tą bibliotekę w pewnym stopniu na pamięć. Często tu w końcu przebywałem.
- Aimer mówiła, że często tu przebywasz.
- Tak, praktycznie codziennie. Czego u niej szukałeś? Tej księgi?
- Ta. - Odpowiedział krótko.
- Ona nie jest fanką literatury. Następnym razem od razu do mnie z takim czymś. - Uśmiechnąłem się.
 W mgnieniu oka znaleźliśmy się w dość odległym od wejścia, dziale i pochwyciłem z regału położonego nisko książkę. Podałem ją basiorowi.
- Jeżeli mogę, jak Cię zwą? - Dopytałem na koniec.

< Kene? C: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz