- Scarlett! - Wykrzyczałem z całej siły. Była związana. Nie mogła zrobić nic. Nawet powiedzieć. Wlepiłem w nią wzrok zapominając o tym, że mam teraz dwóch przeciwników na głowie. Warknąłem ostro.
- Czego chcecie? - Czarny potwór niespodziewanie zmienił się w dym, czarny, węglowy dym. Okrążał mnie i towarzyszkę. Druga "Scar" zniknęła. Zostałem tylko ja i ona. Do mych płuc wpłynął wspomniany już wcześniej dym. Zacząłem kaszleć, dusić się.
- Cz... Czego do cholery?! - Powtórzyłem pytanie. Oczekiwałem odpowiedzi. Chciałem uratować Scarlett. Obiecałem, że spędzimy miło spacer, a tu takie coś? Dlaczego wszystko muszę zepsuć? Słyszałem jak wadera się dusi. Jak mogłem do tego doprowadzić? Mam wyrzuty sumienia.
Po chwili wypuściłem powietrze. Z całej siły wypiąłem pierś.
- Żądam odpowiedzi. - Mówiłem bardzo poważnym tonem. Nagle przede mną z powrotem zlepiła się postać, ale tym razem jedna. Czarny osobnik, przypominający dużą jaszczurkę. Nie był to smok - jaszczurka. Nie miał uszu, tylko dziury we łbie. Jego oczy wyglądały jak węża, bądź kota. Podobnie było ze skórą pokrytą łuskami.
- Wy tu wtargnęliście. - Odezwał się mroczny i wywołujący echo głos postaci, która stanęła przede mną jak przed jakimś karłem.
- Możemy się NA TYCH MIA STO WO wynieść, skoro sprawia to taki problem. - Mówiłem powoli, podkreślając jedno ze słów. Zza jaszczura wyłonił się długi i masywny ogon. Trzymał on kamień, kamień który wcześniej... No właśnie, rysowałem po nim. Miałem plany i dodatkowo ...
- Nie musisz rozmawiać ze sobą w myślach. - On mnie... Rozumiał. Wiedział o czym myślę, ale jak?
- Nie powinno Cię to interesować. -
- Wybacz. Nie wiedziałem, że to do kogoś należy... Mógłbyś wypuścić Scarlett? Nalegam. - Stwór popatrzył na nią, a guma zniknęła. Scar spadła z dość dużej wysokości, a ja natychmiastowo do niej podbiegłem.
- Wszystko dobrze? - Pytałem natrętnie.
- Tak, tak... -
- Dziękuję. Opuścimy już tą jaskinię, nie będziemy sprawiać kłopotu. - Zaczęliśmy kroczyć w stronę wyjścia, ale zatrzymał nas głos.
- Wadera opuści, ty nie. - Po owych słowach nieznana mi moc rozdzieliła mnie i Scar. Chwyciła mocno za mą szyję. Pewna ściana niespodziewanie wyrosła z ziemi i rozdzieliła nas. Zacząłem tracić dech w piersiach. Usłyszałem tylko krzyk Scarlett wypowiadający moje imię.
- Czego chcecie? - Czarny potwór niespodziewanie zmienił się w dym, czarny, węglowy dym. Okrążał mnie i towarzyszkę. Druga "Scar" zniknęła. Zostałem tylko ja i ona. Do mych płuc wpłynął wspomniany już wcześniej dym. Zacząłem kaszleć, dusić się.
- Cz... Czego do cholery?! - Powtórzyłem pytanie. Oczekiwałem odpowiedzi. Chciałem uratować Scarlett. Obiecałem, że spędzimy miło spacer, a tu takie coś? Dlaczego wszystko muszę zepsuć? Słyszałem jak wadera się dusi. Jak mogłem do tego doprowadzić? Mam wyrzuty sumienia.
Po chwili wypuściłem powietrze. Z całej siły wypiąłem pierś.
- Żądam odpowiedzi. - Mówiłem bardzo poważnym tonem. Nagle przede mną z powrotem zlepiła się postać, ale tym razem jedna. Czarny osobnik, przypominający dużą jaszczurkę. Nie był to smok - jaszczurka. Nie miał uszu, tylko dziury we łbie. Jego oczy wyglądały jak węża, bądź kota. Podobnie było ze skórą pokrytą łuskami.
- Wy tu wtargnęliście. - Odezwał się mroczny i wywołujący echo głos postaci, która stanęła przede mną jak przed jakimś karłem.
- Możemy się NA TYCH MIA STO WO wynieść, skoro sprawia to taki problem. - Mówiłem powoli, podkreślając jedno ze słów. Zza jaszczura wyłonił się długi i masywny ogon. Trzymał on kamień, kamień który wcześniej... No właśnie, rysowałem po nim. Miałem plany i dodatkowo ...
- Nie musisz rozmawiać ze sobą w myślach. - On mnie... Rozumiał. Wiedział o czym myślę, ale jak?
- Nie powinno Cię to interesować. -
- Wybacz. Nie wiedziałem, że to do kogoś należy... Mógłbyś wypuścić Scarlett? Nalegam. - Stwór popatrzył na nią, a guma zniknęła. Scar spadła z dość dużej wysokości, a ja natychmiastowo do niej podbiegłem.
- Wszystko dobrze? - Pytałem natrętnie.
- Tak, tak... -
- Dziękuję. Opuścimy już tą jaskinię, nie będziemy sprawiać kłopotu. - Zaczęliśmy kroczyć w stronę wyjścia, ale zatrzymał nas głos.
- Wadera opuści, ty nie. - Po owych słowach nieznana mi moc rozdzieliła mnie i Scar. Chwyciła mocno za mą szyję. Pewna ściana niespodziewanie wyrosła z ziemi i rozdzieliła nas. Zacząłem tracić dech w piersiach. Usłyszałem tylko krzyk Scarlett wypowiadający moje imię.
<Scarlett?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz