- Ależ z rozkoszą – rzuciłem do wadery, uważnie obserwując każdy
ruch mego węża. Nie gadajcie, że już ją polubił. Innych rozkażę mu ledwo
tolerować. Hm, może tu chodzi o to, że ta wadera nie próbowała od
wstępu mnie denerwować i wydawała się być w miarę spokojna?
- Jakiś konkretny cel podróży? - zapytała, uśmiechając się.
- Pokaż mi wasze najlepsze tereny łowieckie – rzuciłem.
- Zdążyłeś zgłodnieć? - ruszyła z miejsca.
- Powiedzmy. Może przekąsiłbym po drodze jakąś wiewiórkę czy królika.
- Nie masz ochoty na sarnę czy dzika? Wiesz, coś większego?
-
Nie potrzebuję dużo jedzenia. Zjem raz na jakiś czas. Czasami wydaje mi
się, że w przypadku dużej ilości jedzenia jestem jak wąż.
- Im większa zdobycz, tym dłużej trawisz?
-
Coś w tym stylu. Wystarczy mi zjeść raz na kilka dni. Długo utrzymuję
energię z pożywienia. No pięknie… i teraz wyszedłem na zwierzątko –
westchnąłem ciężko, a ta parsknęła śmiechem. - Jedno pytanie. Zawsze
jesteś taka… szczęśliwa?
- A czy to jest aż takie złe? - spytała.
-
Nie, ale niecodzienne. Przynajmniej dla mnie. Nie jestem przyzwyczajony
do radosnych wilków posyłających mi co chwilę uśmiech – powiedziałem.
Podświadomość podpowiadała mi, że ktoś taki może chcieć mnie kiedyś
zaatakować.
- Jesteś dość powściągliwy w stosunku do nowych znajomości? - uniosła brew, nie zatrzymując się choć na chwilę.
- Powiedzmy. Do tej pory nie znalazłem w sobie tej nuty szczęścia.
- Kene, brzmisz trochę jak pesymista – zaśmiała się.
-
Pesymiści to realiści, którzy zdają sobie sprawę w jak okropnej
sytuacji się znajdują. Ja mam duszę nieco… zamoczoną w melancholii –
posłałem jej ledwo widoczny uśmiech. - Ale co mógłbym o mnie powiedzieć,
chyba aż takim narcyzem nie jestem.
- Nawet twój wąż ma podobne ślady jak ty na plecach.
- To był przypadek – odparłem, spoglądając na nią kątem oka., zastanawiając się czy coś jeszcze na to odpowie.
<Venus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz