piątek, 17 sierpnia 2018

Od Runy

Kolejna godzina wpatrywania się w ciemny sufit jaskini, upłynęła szybciej niż poprzednie.
Może to przez wiedzę, że niedługo wschód? Może przez rytmiczne cykanie tysiąca świerszczy na zewnątrz? Kto wie. Mimo wszystko w jakiś magiczny sposób przeczekałem kolejną godzinę w oczekiwaniu aż ta melancholia ulegnie kolejnej zmianie. I stało się.
Złociste promienie wdarły się do wnęki, ledwie muskając moją sierść. Pięły się coraz wyżej i wyżej, dając mi kolejne niesamowite zjawisko do obserwacji.
Wszystko jest tutaj takie niewinne. Wszystko tutaj tak napawa entuzjazmem. Wszystko tutaj umyka tak szybko. Mógłbym przysiąc, że jeszcze wczoraj biegłem po nocy w poszukiwaniu jakiegokolwiek schronienia. A później pojawiła się ta urokliwa biała wadera. Po czym trafiłem do alfy. Trafiłem w dobre miejsce, do dobrych wilków. Mam nowy dom. Żyję tu i teraz.
To wszystko tak mocno przeczy mojej niedawnej codzienności, że nawet tak normalna czynność jak wschód tutejszego słońca jest dla mnie darem z niebios.
Kiedy nieregularne ściany mojej jaskini pokryły się ciepłym blaskiem, dźwignąłem się na łapy rozprostowując zdrętwiałe od kilku godzin kończyny. Wygiąłem kręgosłup w łuk, słysząc charakterystyczne dla mnie strzykanie kości, po czym powolnym krokiem, w tempie leniwca wyszedłem na zewnątrz.
Dzień rozkwitał, wysokie źdźbła trawy kołysały się pchnięte delikatnym powiewem porannego wiatru. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu.
Ruszyłem śmiejąc się przed siebie, brodząc w trawie po brodę i wyskakując wysoko do góry. Gnałem kreśląc niestworzone wzory w wysokim polu suchej trawy. Czułem... Nieopisane szczęście. Naprawdę czułem się jak w domu. Ciepłym domu, gdzie nie czekają nie żadne nieszczęścia.
Rzuciłem się na ziemię, robiąc zgrabny przewrót, lądując na grzbiecie. Zaśmiałem się myśląc o tym, jak komicznie musiało wyglądać to z punktu widzenia osoby trzeciej. Jakby czytając mi w myślach z wysokiej trawy doszedł mnie odgłos kroków. Strzeliłem sobie z łapy w czoło. No Runa, jak dalej tak będzie wyglądać tu twoje życie to niezłą reputację sobie wybudujesz.
Podniosłem się otrzepując pospiesznie z suchego zielska, po czym spojrzałem w stronę zbliżającej się osoby.

<Ktokolwiek?>

2 komentarze: