wtorek, 7 sierpnia 2018

Od Harytii cd. Kene

- Wydaje mi się, że nasza rasa po prostu coś takiego odczuwa, może wszyscy, a może nie, ale my tak. - Powiedziała odwracając się w stronę wariata, który jeszcze coś tam mruczał pod nosem. - Ty również pozostawiasz ślady magii, nawet w powietrzu. Akurat twoje ślady są bordowe, jak nie korzystasz z mocy zostaje tylko kolorowa poświata... Ale pewnie też tak masz... - zamilkła widząc po minie basiora, że intensywnie myśli i istocie, która zrobiła cały bałagan.
- To co robimy? - spytał co trochę zaskoczyło Harytię, była pewna, że zaraz ją gdzieś odprawi i sam pójdzie coś kombinować.
- Myślę, że możemy wyruszyć jutro rano, teraz mocno się ściemniło. Poza tym przydało by się trochę odpocząć, przed wędrówką na południe. - odpowiedziała szybko na pytanie. Była trochę zmęczona po swojej podróży i miała ochotę na chociaż kilka godzin się zdrzemnąć w spokoju.
- No to jutro z rana wyruszamy. - potwierdził Kene i skierowali się powoli do centrum watahy, aby stamtąd odejść do swoich jaskiń. Podczas powrotu rozmawiali jeszcze kilka minut, nie było to jednak nic ważnego, ale Harytia była odrobinę zaskoczona nagłym zainteresowaniem całą tą sprawą. Czyżby basior aż tak się nudził? Nie pytała go już o to ponieważ Kene szedł przed siebie intensywnie o czymś myśląc.
Będąc w centrum oboje zatrzymali się przy wielkim drzewie.
- To przyjdź jutro po mnie rano jak już będziesz gotowa. Dobranoc. - powiedział krótko i odszedł w stronę swojej jaskini, albo pracowni, jeszcze tam nie była, ale trafi po śladach. 
- Dobranoc. - odpowiedziała i również odeszła z miejsca w którym stali dosłownie chwilę. Znalezienie wolnej jaskini nie było trudne, położyła się w kącie myśląc o wszystkim i o niczym. Udało jej się w miarę szybko zasnąć.
~*~
Następnego dnia wstała o świcie, wyjątkowo tego dnia wytworzyła sobie śniadanie, cudowne duże dwa łososie. Szybko je zjadła i wypiła wodę którą wyczarowała w misce. Wyszła z jaskini i skierowała się do centrum gdzie rozeszli się wczoraj z basiorem. Ślady dalej były dobrze widoczne, więc po nich spokojnie i w miarę szybko dotarła do jaskini Kene. Usiadła przed nią czekając na basiora. Nie było śladów by dzisiaj z niej wychodził, widocznie przyszła trochę za szybko. Położyła się więc na pieńku i patrzyła na wejście od jaskini. Minęło chyba pół godziny gdy wilk wyszedł.
- Idziemy? - Spytała, a wilk tylko kiwnął głową. Nie wyspał się, pewnie nie mógł zasnąć rozmyślając o stworze, albo innych sprawach. Nie powinno to jej jednak interesować, więc nawet nie poruszała tego tematu. Skierowali się na południe, w stronę rzeki jak mówił tamten zwariowany wilk z którym rozmawiali wczorajszego dnia. Pół kilometra od wyznaczonej rzeki miała się znajdować porośnięta mchem jaskinia, a w niej wilk który wiedział coś na temat magicznej istoty. Zeszli na nieco niższe tereny, ale w oddali było widać góry, których szczyty chowały się w deszczowych jesiennych chmurach. Sądziła, że rzeka znajduje się nieco bliżej, ale okazało się, że dotarcie do niej zajęło im sporo czasu, bo gdy byli na jej brzegu słońce było w najwyższym miejscu. Rzeka była rwąca i szeroka, ale jakieś dwieście metrów dalej był zrobiony mostek. Nie wyglądał na nowy ale nie powinien się zawalić. Udało im się jednak bezpiecznie po nim przejść, choć deski trzeszczały wyraźnie dając znak o przeciążeniu. Gdy dotarli na drugi brzeg przeszli tak jak im powiedziano pół kilometra. 
- Będziemy musieli się jednak podzielić i pójść w górę i dół rzeki, żeby znaleźć jaskinię. - stwierdziła Harytia i ruszyła w górę rzeki, a Kene w dół. Wilczyca dokładnie się rozglądała by niczego nie przeoczyć, nie trafiła jednak na żadną jaskinię, a przeszła już ponad kilometr przez krzaki, które coraz bardziej się zagęszczały. Usłyszała jednak wycie, czyli jednak to Kene znalazł poszukiwany obiekt.  Ruszyła więc truchtem w dół rzeki, po kilku minutach była obok czarnego basiora który stał na przeciwko jaskini.
- I jak? - spytała patrząc na ciemną jaskinię, było przed nią kilka słabych śladów, ale sprzed kilku dni.
- Nie ma tego wilka u siebie. - stwierdził, zastanawiając się zapewne gdzie podziewa się przez nich poszukiwana istota, która posiada potrzebne im informacje w odnalezieniu bestii.
- To co robimy? Może jest gdzieś niedaleko tylko trzeba skierować się bardziej na południe. Na pewno będzie tu jakaś wataha. - powiedziała, twierdząc, że skoro szli tu przez pół dnia to nie ma o odpuszczać i wracać do swojej watahy.


<Kene?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz